Jezus centrum wszechświata …


Jezus Chrystus jest ostatecznym objawieniem się Boga. Odrzucając Jezusa odrzucamy Boga i sami skazujemy się na wieczne potępienie. To nie Bóg odrzuca czy potępia człowieka, to człowiek w swej pysze i zarozumiałości odrzuca Boga.

Dlatego też Jezus jest centralną postacią całej historii ludzkości, ale i centralnym punktem życia każdego człowieka. Od definitywnej i poważnej odpowiedzi na fundamentalne pytanie: „kim jest dla mnie Jezus Chrystus?” zależy nie tylko moje życie, ale i cała moja wieczność. Kto lekceważy sobie to pytanie, odsuwa poważną odpowiedź na nie, lub neguje ważność czy sensowność pytania sam dokonuje ostatecznego wyboru i sam kształtuje swoją przyszłość w sposób definitywny. I niech nie będzie zdziwiony, że wieczności tej nie spędzi z Tym, Którego zlekceważył.

zanim zreformujesz kościół …

Św. Paweł nawet kiedy nie zgadzał się w niektórych kwestiach z filarami Kościoła (Piotrem, Jakubem i Janem) nie założył swojego kościoła. Pozostał w kościele, gdzie Piotr był znakiem jedności i skałą, na której sam Chrystus zbudował swój Kościół.

A co widzimy w historii, szczególnie od czasów Reformacji? Każdy, kto nie zgadza się z nauczaniem kościoła w jakiejkolwiek kwestii od razu porzuca Kościół (ten założony przez Chrystusa i oparty na Piotrze) i zakłada swój własny i tak się to powtarza do dzisiaj. W samych tylko USA mamy ponad 120 tysięcy wyznań i wspólnot post reformacyjnych i post protestanckich. I wszystkie one pretendują do miana tego jedynego, kościoła Chrystusowego.

A gdzież jedność o którą tak bardzo modlił się Jezus w  czasie Ostatniej Wieczerzy? Wszyscy ci naprawiacze i poprawiacze Kościoła, Ciała Chrystusowego zapomnieli i tym że nie da się leczyć ciała, które najpierw rozerwano na strzępy.

popularność czy wierność ?

Kościół Katolicki nie ma władzy, jaką uzurpują sobie inne wyznania chrześcijańskie i nie może np. w wyniku demokratycznego głosowania zmienić nauczania Chrystusa np. w kwestiach moralnych, jakkolwiek modne i popularne mogłoby to być. Celem Kościoła nie jest bowiem podobanie się wszystkim i bycie popularnym, ale bycie wiernym nauczaniu Chrystusa. I dlatego Kościół Katolicki nigdy nie zaakceptuje rozwodów, aborcji, eutanazji, święcenia kobiet, czy „małżeństw” homoseksualnych, bo byłoby to sprzeniewierzenie się samemu Założycielowi Kościoła Jezusowi Chrystusowi. Panem Kościoła Katolickiego nie jest bowiem ani społeczeństwo, ani moda, ani nawet humanizm czy demokracja lecz Jezus Chrystus.

Kościół nie jest właścicielem prawdy i jej nie ustala – w żaden sposób, ani demokratycznie ani autorytarnie. Kościół jest depozytariuszem prawdy – ma ją chronić, głosić, rozwijać i interpretować. Nie ma prawa jej zmieniać. Nie ma takiej władzy ani papież ani żaden sobór.

Kardynał J. Ratzinger w książce “Bóg i świat” pisze:

Gdyby celem Kościoła było zwykłe unikanie konfliktów i zapewnienie, że nigdzie nie będą powstawać żadne kłopoty, to wówczas Jego rzeczywiste przesłanie nie miałoby żadnego znaczenia.

Na co najmniej 250 mln ocenia się dziś liczbę chrześcijan różnych wyznań, prześladowanych za wiarę w rozmaitych częściach świata. Największe nasilenie prześladowań przyniosły, paradoksalnie, dwa ostatnie, najbardziej ponoć „cywilizowane” stulecia, a zwłaszcza wiek XX.

Ale już wcześniej – można powiedzieć, że od czasów rewolucji francuskiej (czyli od końca XVIII w.) chrześcijaństwo, szczególnie zaś katolicyzm, był na celowniku różnych kolejnych rewolucji, przewrotów, wojen i ustrojów politycznych, które stawiały i stawiają sobie za cel poważne ograniczenie jego wpływów, a nawet unicestwienie go.

Nie powinniśmy jednak zapominać, że sam Chrystus powiedział:

Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał.” ( J 15:19-21)

Można więc powiedzieć, że prześladowanie chrześcijan jest sprawdzianem ich autentycznej przynależności do Chrystusa. Gorzej by było, gdyby Kościół nie był prześladowany, gdyby był popularny i oklaskiwany, gdyby szedł na kompromisy i ugodę, gdyby szukał nie Prawdy ale konformizmu, politycznej poprawności i wygody. Wtedy na pewno nie byłby Kościołem Chrystusa. Warto o tym pamiętać szczególnie gdy w mediach szaleje kolejna nagonka na Kościół i na Papieża, bo ośmielił się powiedzieć niepopularną prawdę, bo ośmielił się być przeciwko popularnym i permisywistycznym opiniom.

Chrystus nie został ukrzyżowany dlatego, że uzdrawiał chorych i karmił głodnych. Chrystus został ukrzyżowany właśnie dlatego, że ośmielał się głosić prawdę wbrew zachciankom i kaprysom tłumów.

Warto w tym miejscu jeszcze raz przypomnieć wypowiedź kard. André Vingt-Trois – arcybiskupa Paryża:

Chrystus nie przyszedł, by przyjąć opinie większości, ani też po to, by dostosować się do „politycznie poprawnej myśli” swoich czasów. Miał większą ambicję: przyszedł wezwać grzeszników do nawrócenia i świętości.

Inaczej mówiąc: „polityczna poprawnośćjest nie do pogodzenia z Ewangelią. Kto nie chce uznać tego faktu i próbuje naginać Ewangelię do moralnie chorych, ale politycznie poprawnych ideologii nie tylko zapomina o ewangelicznym radykalizmie, ale co więcej: dokonuje okaleczenia Ewangelii, wypacza ją i nie ma nic wspólnego z Chrystusem. Tworzenie sobie wygodnych kościołów, demokratycznie zmieniających prawa moralne i unikających niewygodnych tematów nic nie zmieni. Kościół Chrystusa nie może być zwyciężony nawet przez bramy piekielne. Perwersyjni nauczyciele głoszący to co podoba się tłumom i zniekształcający naukę Chrystusa, aby dopasować ją do „wymagań współczesnego i tolerancyjnego” świata nie są w stanie zagłuszyć prawdy głoszonej przez następcę Piotra.

XXII Niedziela w ciągu roku – B

Pwt 4,1-2.6-8

A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach powiedzą: Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny. Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?

Jk 1,17-18.21-22.27

Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń. Odrzućcie przeto wszystko, co nieczyste, oraz cały bezmiar zła, a przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.

Mk 7,1-8.14-15.21-23

Zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych /zwyczajów/, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, /dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie/. Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.

Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli …

Oj, jakże często w naszym życiu codziennym, a może nawet jeszcze bardziej w życiu religijnym spotykamy i dzisiaj taką właśnie faryzejską postawę hipokryzji, która przecedza komara i daje dziesięcinę z mięty, kopru i kminku (Mt 23,22-23)*, a nie zauważa czegoś daleko ważniejszego. Taką właśnie postawę obłudy i hipokryzji napiętnuje dzisiaj Jezus w Ewangelii. Postawę ludzi, którzy przywiązują wagę do rzeczy małych, czasami drugorzędnych, ludzi, którzy gotowi są u innych dostrzegać najmniejsze błędy i potknięcia, a jednocześnie w stosunku do swoich własnych błędów tak bardzo są tolerancyjni i tak bardzo -po prostu- ślepi. Taka postawa potrafi zatruć atmosferę w najlepszych nawet rodzinach, ale i w klasztorach. Cóż dodać, cóż ująć, cóż zmienić w słowach samego Jezusa: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach: Ten lud czci Mnie tylko wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji„. Jakże często ludzie tego typu są tak głęboko przekonani o swojej świętości i doskonałości, że nic, nawet te słowa samego Mistrza nie wywołują w nich żadnych wyrzutów sumienia i żadnej refleksji. Dlaczego tak jest? Bo ich serce stwardniało, bo ich religijność sprowadza się najczęściej do kilku zewnętrznych i pustych rytuałów (jak obmywanie kubków i dzbanków), bo ich miłość wywietrzała, bo ostatecznie ich wiara jest tylko zbiorem martwych reguł i tradycji.

Warto jednak zapytać i siebie samego: „A ja? Czy i ja nie należę do tej grupy? Czy i ja nie mógłbym sobie czegoś -w tym względzie- zarzucić? Warto zadawać sobie takie pytania często, bardzo często, a właściwie zawsze ile razy mam ochotę kogoś skrytykować, coś komuś zarzucić, wytknąć, coś u kogoś poprawić, skorygować … Warto sobie takie pytania zadawać i powtarzać: „Czy ja się aby przypadkiem nie czepiam głupstw u innych tylko po to, aby przykryć daleko większe błędy u siebie?

Ale jest też i inna myśl w dzisiejszej Ewangelii. To myśl o tym co drzemie w naszych sercach. Jeśli wszędzie widzę zło, nieprawość, głupotę … czy to aby nie pochodzi z mojego serca? Czy to aby nie moje serce jest źródłem przewrotności, zazdrości, chciwości, obłudy, pychy i głupoty? Jak ja przyczyniam się do wzrostu dobra w świecie? Czy tylko moim ustawicznym narzekaniem, utyskiwaniem, podejrzeniami, poprawianiem i naprawianiem innych? Czy aby nie dbam za bardzo i z przesadą o czystość zewnętrznej strony kubka i miski, skoro jednocześnie -w środku- pełne są one obłudy i chciwości, zdzierstwa i egoizmu? Takie pytania i rozważania na pewno nie są łatwe i przyjemne. Bo stawiają mnie one wobec mnie samego i wobec Boga, bo każą mi rewidować moje życie i moje postępowanie na każdym kroku i ustawicznie poddają w wątpliwość moją rzekomą świętość, nieomylność, dobroć, uczciwość i prawość. A zło jest obecne przede wszystkim w moim sercu i stamtąd wypełza, aby zatruwać i moje, i innych życie.

Z wnętrza, z serca mego pochodzą złe myśli o innych … tylko z mego serca … nie z zewnątrz …

* (Mt 23,22-23) „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!