poniedziałek II tygodnia Wielkiego Postu

->   kazanie rekolekcyjne

Liturgia Słowa:

I czytanie: Dn 9,4b-10

Psalm resp.: Ps 79(78), 8. 9. 11. 13 (R.: por. Ps 103(102), 10a)

werset: Am 5,14

Ewangelia: Łk 6, 36-38

Miłosierdzie

W encyklice „Dives in Misericordia” („Bogaty w miłosierdziu swoim Bóg”) wydanej ponad 25 lat temu, Papież Jan Paweł II przypomina, że Miłość jest większa niż grzech. Mówiąc o dramacie współczesnego człowieka Papież wielokrotnie podkreśla, że nie ma sytuacji bez wyjścia i że w każdym czasie, w każdej epoce Bóg w swoim nieskończonym Miłosierdziu przychodzi człowiekowi z pomocą, o ile tylko człowiek jest zdolny uznać swoją słabość i grzeszność. Rolę Miłosierdzia Bożego w życiu chrześcijanina uwypuklają także ustanowione przez tegoż Papieża kult i święto Bożego Miłosierdzia, które obchodzić będziemy w I niedzielę po Wielkanocy.

Jednak oczekiwanie i nadzieja Bożego Miłosierdzia -jak wskazują dzisiejsze czytania liturgiczne- nie może być czekaniem na cud. Oczekując miłosierdzia, sami to miłosierdzie musimy świadczyć i okazywać innym. Miłosierdzie nie jest wyrazem słabości, ani fałszywie rozumianej postawy tolerancji i zgadzania się na zło. Okazując miłosierdzie, przebaczając, darując nie zgadzam się na zło i zło potępiam, ale daruję i przebaczam człowiekowi. Oczywiście takie przebaczenie domaga się najpierw i przede wszystkim jasnego i klarownego osądu moralnego. Osądzając jednak czyny nie potępiam człowieka. Oczekując Bożego Miłosierdzia sam także poddaję się temu jasnemu osądowi etycznemu i widzę ogrom swoich grzechów, tak jak pokazuje to pierwsze dzisiejsze czytanie. Tylko wtedy „bogaty w miłosierdziu swoim Bóg” może mi to miłosierdzie okazać.

Przypowieść o miłosiernym ojcu (Łk 15:11-32), czy przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10:30-37) doskonale ukazuję ideę przewodnią dzisiejszych czytań. Bądź i ty miłosierny, abyś sam mógł miłosierdzia dostąpić.

komentarz alternatywny

nie potępiaj …

Nie osądzaj ! Nie potępiaj innych tak pryncypialnie i zdecydowanie.

Ja widzę to, czego ty nie widzisz.

Ja widzę serce człowieka.

I wielu spośród tych, których ty potępiasz i niszczysz miażdżącą krytyką, ja widzę zdecydowanie lepiej niż ciebie. (Mt 7:1-5).

Obyś się nie zdziwił -w dniu sądu- widząc po mojej prawej stronie, zdążających ku niebu tych, których ty tak zdecydowanie potępiłeś, kiedy jednocześnie ty sam znajdziesz się wśród potępionych. (Mt 25:31-46)

Obyś się nie zdziwił, bo „miarą jaką ty mierzysz taką samą i tobie odmierzą”. (Mk 4:24;

Nie potępiaj, nie wydawaj tak jednoznacznych i niszczących sądów, tylko na podstawie domysłów i plotek, bo może się okazać, że sądzisz surowiej ode mnie (Jk 4:11-12), ale sądzisz nie innych lecz właśnie siebie samego.

niezwykła „troska” Sejmu …

Sejm szykuje ustawę, zgodnie z którą nie sąd, lecz pracownik socjalny zdecyduje, czy zabrać dziecko rodzicom

Adres strony internetowej, na której można wysłać protest przeciwko projektowi ustawy uderzającej w polskie rodziny: http://www.rzecznikrodzicow.pl/20100225_sprzeciw.php#podpis

Głosowanie w Sejmie 5 marca.

5 marca Sejm RP ma przyjąć nowelizację Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie , która narusza podstawowe wolności obywatelskie

Jej założenia to m.in.:

1) Pracownik socjalny ma prawo odbierania dzieci z domu, bez wyroku sądu.

2) W każdej gminie powstaną zespoły monitorujące nie tylko rodziny, w których występuje przemoc, lecz także przemocą zagrożone. Do ich uprawnień należeć będzie m.in.: zbieranie i przetwarzanie wrażliwych danych (takich jak np. przebyte choroby) o sprawcach przemocy i ich rodzinach, także bez ich zgody (!)

3) Na podstawie jednego donosu, każdej rodzinie będzie mogła zostać założona tzw. Niebieska Karta, także bez zgody osoby dorosłej dotknietej przemocą, a komisja złożona z 7 osób (m.in. przedstawicieli organizacji pozarządowych, edukacji, służby zdrowia) będzie gromadziła dane o rodzinie, obradowała o sposobach rozwiązania jej problemów i wdrażała je w rodzinach.

4) Rozszerza się definicję przemocy. Poradnik pracownika socjalnego precyzuje, że przemocą jest: dawanie klapsów, „zawstydzanie”, „krytykowanie” np. „krytykowanie zachowań seksualnych” – co powoduje, że każdy rodzic podejmujący normalne działania wychowawcze, może być oskarżony o przemoc.

5)Buduje sie gigantyczną strukturę urzędniczą: od Krajowego Koordynatora do spraw Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, w randze ministra, przez wojewódzkich koordynatorów, po tzw. zespoły interdyscyplinarne w każdej gminie. W sytuacji gdy nie ma ani ministra ds. rodziny, ani nawet programu polityki rodzinnej.

Ustawodawca przewiduje, że problem przemocy dotyczy 50% rodzin w Polsce. Oznacza to, że połowa społeczeństwa ma zostać objęta systemem inwigilacji, poza kontrolą wymiaru sprawiedliwości.

Przepisy ustawy są niezgodne z Konstytucją RP, która mówi Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym. (art. 47) ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu (art. 48 ust. 2)

Przepisy są niezgodne z prawem międzynarodowym. Konwencja o prawach dziecka ONZ, mówi w art. 9:

1. Państwa-Strony zapewnią, aby dziecko nie zostało oddzielone od swoich rodziców wbrew ich woli, z wyłączeniem przypadków, gdy kompetentne władze, podlegające nadzorowi sądowemu zdecydują, że takie oddzielenie jest konieczne.

I jeszcze opinia ks. Artura Stopki z „Gościa Niedzielnego”:

„Sejm szykuje ustawę, zgodnie z którą nie sąd, lecz pracownik socjalny zdecyduje, czy zabrać dziecko rodzicom. Czytając taką informację trudno uniknąć skojarzeń z pojawiającymi się co jakiś czas w polskich środkach przekazu alarmującymi wiadomościami o decyzjach niemieckich Jugendamtów, które odbierają dzieci rodzicom na przykład za to, ze mówią do nich po polsku. Natychmiast rodzi się również skojarzenie ze sprawą małej Róży z Błot Wielkich, w sprawie której budzące kontrowersje decyzje podejmował sąd, a nie urzędnik w trybie administracyjnym. A co by było, gdyby wtedy decyzja leżała w rękach pracownika socjalnego, a nie sądu? Czy naprawdę ci ludzie są odpowiednio przygotowani do podejmowania tak odpowiedzialnych i mających ogromna wagę decyzji, skoro nawet sędziowie maja z tym czasami problemy? A przede wszystkim, czy w demokratycznym państwie prawa tak istotne decyzje dotyczące losu wielu ludzi należy składać w ręce urzędników?

Szykowana ustawa może bardzo mocno ingerować w życie rodzin. Jak wynika z medialnych zapowiedzi, ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie może wprowadzić między innymi sankcje prawne za stosowanie przez rodziców przemocy psychicznej wobec dzieci. Ale, jak zwraca uwagę dr Andrzej Kołakowski, pedagog z Uniwersytetu Gdańskiego, projekt deprecjonuje rodzinę i sam proces wychowania, ponieważ zabrania nie tylko klapsa. W załączniku do ustawy bicie czy duszenie ustawiono w jednym szeregu z krytyką dziecka. To stwarza pole do sporych nadużyć. Może się okazać, że zwykłe upomnienie za złe oceny, to poniżanie i prześladowanie dziecka.

Polskie państwo oraz obowiązujące w nim prawo powinny w coraz większym stopniu sprzyjać rodzinie. Nie przez wchodzenie w jej sprawy z butami, lecz przez tworzenie warunków do tego, aby rodzina mogła się rozwijać i czuć bezpiecznie.Okazuje się, że zamiast przyspieszyć wprowadzenie tego typu rozwiązań, najpierw skupiono się na zwiększeniu możliwości ingerencji państwa w życie rodziny. „Państwo nieobecne tam, gdzie obecne być powinno, jest równie niewiele warte, co państwo nadobecne tam, gdzie go w ogóle (albo niemal w ogóle) być nie powinno” – stwierdził Piotr Gabryel, komentując w „Rzeczpospolitej” proponowane zapisy ustawowe. Ma rację.”

II Niedziela Wielkiego Postu – C

Rdz 15,5-12.17-18

I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić; potem dodał: Tak liczne będzie twoje potomstwo. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę. Potem zaś rzekł do niego: Ja jestem Pan, który ciebie wywiodłem z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność. A na to Abram: O Panie, mój Boże, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność? Wtedy Pan rzekł: Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę. Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędził. A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność. A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat,

Flp 3,17-4,1

Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię – radości i chwało moja! – tak stójcie mocno w Panu, umiłowani!

Łk 9,28-36

W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmiali o tym, co widzieli.

Przemienienie na Górze Tabor

Można patrzeć i nie widzieć, można słuchać i nie słyszeć, można słyszeć i widzieć, a mimo to być ślepym i głuchym wewnętrznie na to, co się widzi i słyszy. I tak jest chyba w wypadku wielu współczesnych zobojętniałych chrześcijan. Tak chyba zresztą było i w wypadku Apostołów; Piotra, Jana i Jakuba, którzy byli przecież świadkami niezwykłego wydarzenia, widzieli i słyszeli, a przecież nie zrozumieli i nie rozumieli jeszcze bardzo długo. „Dobrze, że tu jesteśmy …” – mówi Piotr w zachwycie. „Zostańmy tutaj, bo tak nam tu dobrze„. Jakże wielu chrześcijan dzisiejszych szuka w religii tylko takich właśnie zachwytów i uniesień? Ale kiedy przychodzą chwile próby ich wiary, kiedy trzeba zdać egzamin moralny z głębi tego, w co wierzą, to tak szybko zapominają o zachwytach i są zdziwieni, uciekają, odchodzą, jak Piotr w czasie męki i ukrzyżowania.

Można patrzeć i nie widzieć, można słuchać i nie słyszeć, można być ślepym i głuchym wewnętrznie … I dlatego może trzeba abyśmy zrozumieli, co chce nam powiedzieć Bóg Ojciec w słowach: „To jest Syn mój wybrany, Jego słuchajcie„. Chrystus ma nam na pewno coś do powiedzenia i to na pewno coś głębszego i bardziej substancjalnego, niż tylko powierzchowne zachwyty i uniesienia. Chce nam mówić o miłości, ale o miłości wymagającej i nie sentymentalnej, chce mówić o przebaczeniu i o zbawieniu, ale nie na siłę i wbrew woli człowieka, chce być przyjacielem i bratem, ale nie narzucającym się i raczej szanującym wolność ludzkiego wyboru. Chce nam powiedzieć o niebie i tam nas doprowadzić, ale nie w sposób naiwny i czułostkowy. Chce nas zaprowadzić z Góry Tabor – góry przemienienia na Górę Kalwarię. Bo tylko tamtędy wiedzie droga do Góry Wniebowstąpienia, do zbawienia i szczęścia wiecznego. Czy jestem na to gotowy? Piotr był zachwycony na Górze Przemienienia, ale nieobecny na Kalwarii … Musiał jednak i on przejść swoją Kalwarię, aby zostać już na zawsze ze swoim Mistrzem … Góra przemienienia to tylko etap, tak jak i Kalwaria, i warto o tym pamiętać w chwilach uniesień, ale i w chwilach prób i doświadczeń.

II Niedziela Wielkiego Postu

->   kazanie rekolekcyjne -> homilia

Liturgia Słowa:

I czytanie: Rdz 15,5-12.17-18

Psalm resp.: Ps 26(27), 1. 7-8. 9. 13-14 (R.: por 1a )

II czytanie: Flp 3,17-4,1

Werset: Łk9,35

Ewangelia: Łk 9,28-36

oto jestem …

Bóg tak głęboko wchodzi w historię człowieka, że staje się jednym z nas (1Tm 2:5). A robi to nie dla siebie, nie po to, że Jemu jest to potrzebne, ale dla człowieka. On nie tylko stał się jednym z nas, On stał się, On nadal jest dla nas. Ta bliskość i obecność Boga wyraża się szczególnie w drugim dzisiejszym czytaniu, ale -na dobrą sprawę- całe Pismo Św. jest historią Boga, który jest z człowiekiem i dlaczłowieka. Kiedy Chrystus na górze Tabor objawia swoją boskość, to czyni to także dla człowieka, chcąc przygotować swoich uczniów na chwilę ostatecznej próby, ale zarazem pokazać, że oto Bóg jest z człowiekiem.

Pozostaje jednak pytanie: „Czy ja jestem z i dla Boga? Czy jak Abraham potrafię w ekstremalnych warunkach zaufać Bogu do końca i odpowiedzieć –jak on, ojciec wierzących- oto jestem? To bycie Boga z i dla człowieka wyraziło się najpełniej w męce i śmierci Chrystusa na Krzyżu. Tutaj Bóg poszedł niejako „na całość”. Tutaj pokazał, jak bardzo jest z nami i dla nas.

A ze strony człowieka, jaką mamy odpowiedź? Mamy Abrahama, z jego dwukrotnym „oto jestem”, mamy Samuela z jego „oto jestem przecież mnie wołałeś” (1 Sm 3:4), mamy Izajasza i jego słowa „oto jestem, poślij mnie” (Iz 6:8) i mamy Maryję z Jej pełnym zaufania „fiat, oto ja służebnica Pańska” (Łk 1:38). Czy nie warto zadać sobie pytania: „A ja? Gdzie ja jestem? Dla kogo lub dla czego jestem? Po co ostatecznie żyję?” Bo bardzo często tylko pozornie jestem, choć w rzeczywistości tylko wegetuję walcząc nawet z samym sobą.

Św. Paweł mówi: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8:31) No właśnie, Bóg na pewno jest ze mną, tylko że ja sam mogę być przeciwko sobie, jeśli na Boże wołanie nie odpowiadam jak Abraham, jak Samuel, jak Izajasz, jak Maryja „oto jestem”.

Tekst do druku TUTAJ

sobota I tygodnia Wielkiego Postu

-> kazanie rekolekcyjne

Liturgia Słowa:

I czytanie: Pwt 26, 16-19

Psalm resp.: Ps 119(118), 1-2. 4-5. 7-8 (R.: por. 1)

werset: 2 Kor 6, 2b

Ewangelia: Mt 5, 43-48

Prawo Boże w naszym sercu

Zastanawiająca jest powszechność i ponadczasowość prawa naturalnego, zapisanego w naszych sumieniach (Hbr 8:10; 2 Kor 1:22). Mimo wielu usilnych starań i wysiłków człowiek nie jest w stanie tego Bożego głosu całkowicie zniszczyć. Może go zagłuszyć, może go negować, może się złościć i protestować, ale jego sumienie i tak będzie mu zawsze mówiło, co jest, a co nie jest dobre. Może więc zamiast walczyć ze swoim sumieniem należałoby raczej posłuchać jego głosu? Prawo Boże nie jest czymś zewnętrznym w stosunku do mnie, nie jest czymś narzuconym, ale czymś wrodzonym, w co zostałem wyposażony, jako człowiek i nie mogę pozostać człowiekiem, jeśli chcę z siebie to prawo usunąć, wyrwać, wykorzenić (Rz 2:15). Walka z własnym sumieniem, z prawem Bożym zawartym w moim wnętrzu jest więc na dobrą sprawę walką z samym sobą i nie może przynieść nic innego, jak stopniową dezintegrację, rozbicie i w ostateczności zniszczenie samego siebie. I to jest to, co widzimy u tak wielu nam współczesnych. A czy ja sam, nie próbuję tak właśnie walczyć z sobą samym? Czy nie zagłuszam i nie niszczę w sobie owego Bożego głosu, który powołuje mnie do świętości i doskonałości?

Okres Wielkiego Postu to także czas odkrywania w sobie mojego ostatecznego przeznaczenia i powołania. Jestem dzieckiem Bożym, powołanym do tego, aby się do Boga coraz bardziej upodabniać, aby stawać się doskonałym, jak doskonały jest Ojciec mój w niebie. I nie jest to zewnętrzny przymus, czy nakaz, ale moje najbardziej wewnętrzne „ja”, moja najgłębsza i najbardziej ludzka natura. Trzeba ją tylko odkryć i pielęgnować, trzeba umieć ją rozpoznać i dać się jej kierować w życiu codziennym. A wtedy będę żył w zgodzie z samym sobą i będę naprawdę szczęśliwy. Warto o tym pomyśleć, szczególnie w czasach, kiedy zewsząd słyszymy głosy negujące istnienie tego Bożego prawa, obecnego w ludzkim sumieniu. Warto to przemyśleć w czasach, kiedy moralność zastąpiono hedonizmem, a  etykę filozofią sukcesu i hołdowania zwierzęcym potrzebom ciała. Człowiek nie jest zwierzęciem i oprócz ciała ma także duszę i warto, aby o tym nie zapominał. A może warto też spróbować iść za tym wewnętrznym głosem, bo to właśnie jest droga do prawdziwego samo-spełnienia (Ps 1:1-4)