IV Niedziela Wielkanocna – A

Dz 2:14a. 36-41

Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów. Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem. Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: Cóż mamy czynić, bracia? – zapytali Piotra i pozostałych Apostołów. Nawróćcie się – powiedział do nich Piotr – i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz. W wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia! Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz.

1 P 2:20b-25

To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia.  Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami. On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego zostaliście uzdrowieni. Błądziliście bowiem jak owce, ale teraz nawróciliście się do Pasterza i Stróża dusz waszych.

J 10:1-10

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych. Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości.

Homilia dla dorosłych na 30 kwietnia 2023 r.

Homilia

Podejrzewam, że słowa św. Jana z dzisiejszej Ewangelii: „Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił” są dzisiaj nawet o wiele bardziej aktualne. Tak wielu nie rozumie dzisiaj Chrystusa i tego co On mówi, co nam proponuje, czego od nas oczekuje, dokąd chce nas zaprowadzić. Jest bowiem dookoła tak wielu „złodziei, rozbójników i najemników”, którzy zwodzą, okłamują, kradną, zabijają i niszczą w imię ugrzecznionej tolerancji dla przeciwnych  stanowisk i relatywizmu prawdy. A my im niestety – bardzo naiwnie – wierzymy i dajemy się prowadzić na manowce. Bardzo często jest też i tak dlatego, że jest to o wiele łatwiejsze, że nie stawia tak wielkich wymagań, że jest bardziej „przystosowane do dzisiejszego świata”. Słuchamy „złodziei, rozbójników i najemników”, bo nie chcemy słuchać Pasterza. „Złodzieje, rozbójnicy i najemnicy” proponują łatwiutkie i wygodne rozwiązania, bo są tylko najemnikami i nie zależy im na życiu owiec. I dlatego w dzisiejszym świecie tak wiele chwytliwych opinii, popularnych teorii, łatwiutkich rozwiązań i – po prostu – totalnego moralnego bałaganu. Ale żeby się w tym nie zagubić to trzeba wysiłku i głębokiej wiary. A my szukamy ułatwień. My nie idziemy za Pasterzem, bo jest zbyt wymagający.

Pytanie skierowane do św. Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy jest nadal aktualne. Wielu współczesnych ustawicznie stawia to pytanie: „Co mam czynić?” Niewielu jednak chce posłuchać odpowiedzi udzielonej przez Piotra: „nawróćcie się …”. Wielu bowiem twierdzi, że nie mają się z czego nawracać, bo nie popełniają grzechów. Inni nie chcą się nawrócić, bo musieli by „stracić” zbyt wiele, zbyt radykalnie zmienić swoje życie. Jeszcze inni w ogóle nie chcą słuchać tej odpowiedzi, bo szukają jakichś nadzwyczajnych znaków lub praktyk, poszukują bardziej adrenaliny, magii i ekscytacji niż nawrócenia lub chcą zachować „swoje poglądy”. A w Ewangelii dzisiejszej Jezus mówi bardzo wyraźnie: „Owce słuchają głosu Pasterza i idą za Nim”. A wtedy nawrócenie – zalecane przez Piotra – zawsze znaczyć będzie pójście za głosem Pasterza, za głosem Chrystusa, a nie relatywizm i rozmywanie prawdy. Kto bowiem idzie za głosem złodziei i rozbójników, ten nigdy nie dostąpi nawrócenia. A przecież w końcu, to ja sam decyduję za kim idę, kogo słucham, komu wierzę.

Na pewno sytuacja współczesnych uczniów Chrystusa nie jest łatwa. Na pewno wymaga wielkiej czujności i odporności na wszelkiego rodzaju „ułatwienia” i „uczynne akomodacje”. Wymaga jednak przede wszystkim absolutnego i konsekwentnego zaufania samemu Jezusowi. Absolutnie nie można przyjąć jako konsekwentnego i uczciwego następującego rozumowania: „wierzę Jezusowi, ale Kościół jest mi do niczego niepotrzebny”. Jeśli bowiem Chrystus jest Założycielem Kościoła (owczarni), to odrzucając Kościół odrzucam także jego Założyciela. On sam zdaje sobie sprawę, z tego, że w Jego owczarni byli i są „najemnicy” i mówi o tym w sposób bezpośredni. Denuncjując jednak „najemników” nie odrzuca i nie przekreśla samej owczarni. To tylko mnie się wydaje, że eliminując owczarnię wyeliminuję „najemników i złodziei”. I stąd łatwiutkie i – wydawać by się mogło – pozornie coś rozwiązujące decyzje; odrzucenie sakramentów, odrzucenie religijnych praktyk, rezygnacja z niedzielnej Mszy Św., z regularnej Spowiedzi, z modlitwy. Jeśli Chrystus jest moim Pasterzem, to nie odrzucę proponowanych przez Niego rozwiązań, czyli np. sakramentów, przez które Pasterz chce mi dać życie wieczne. Nie stworzę sobie prywatnej religii na własny użytek.

Zmarły 31 grudnia minionego roku Papież emeryt – Benedykt XVI powiedział w 1999 roku jeszcze jako Józef Kard. Ratzinger:

Kościół nie jest sklepem samoobsługowym, w którym każdy wybiera sobie to, co mu się podoba, co uzna za jeszcze pasujące do dzisiejszych czasów i do przyjęcia we własnym życiu. Pismo Święte nie jest supermarketem, z którego można wybrać kilka towarów, które się nam spodobają, a resztę odrzucić, ale jest objawieniem się Boga, przez które wskazuje On nam naszą drogę. Jeśli tworzymy chrześcijaństwo według własnego pomysłu, to gubimy samą jego istotę, która stanowi o tym, że warto być i trwać w Kościele” – kardynał Joseph Ratzinger, fragment homilii „Klucze królestwa niebieskiego”, Pentling 22 sierpnia 1999 (za: Głód Boga. Kazania z Pentling).

Słowa bardzo aktualne w dzisiejszych czasach. I o tym  trzeba mówić bardzo jasno i klarownie.


Homilia dawniejsza

Co mamy czynić?

Pytanie skierowane do św. Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy jest nadal aktualne. Wielu współczesnych ludzi ustawicznie stawia to pytanie: „Co mam czynić?” Niewielu jednak chce posłuchać odpowiedzi udzielonej przez Piotra: „Nawróćcie się …„. Wielu bowiem twierdzi, że nie mają się z czego nawracać, bo nie popełniają grzechów. Inni nie chcą się nawrócić, bo musieli by „stracić” zbyt wiele, zbyt radykalnie zmienić swoje życie. Jeszcze inni w ogóle nie chcą słuchać tej odpowiedzi, bo szukają jakichś nadzwyczajnych znaków lub praktyk, poszukują bardziej magii niż nawrócenia. Ale w Ewangelii dzisiejszej Jezus mówi bardzo wyraźnie: „Owce słuchają głosu Pasterza i idą za Nim„. A wtedy nawrócenie zalecane przez Piotra zawsze znaczyć będzie pójście za głosem Pasterza, za głosem Chrystusa. Kto jednak idzie za głosem złodziei i rozbójników, temu się tylko wydaje, że się nawraca.

Panie pozwól mi rozpoznać Twój głos
i nie iść za głosem złodziei i tych,
którzy dbają jedynie o swoje interesy.

A dla „pasterzy”… dla mnie samego również refleksja. Czy ja, aby na pewno jestem pasterzem w Owczarni Chrystusowej? Czy aby nie jestem raczej „złodziejem” i „rozbójnikiem”? Tak łatwo jest się przyoblec w „szatki pasterza” a w rzeczywistości być tylko „najemnikiem siejącym spustoszenie„. Jak ustrzec się przed taką ewentualnością w moim życiu? Czy aby czasem krytyka (nawet boląca) ze strony innych nie była –gorzkim, ale jednak- lekarstwem? Może trzeba raczej słuchać tych co mnie krytykują, a nie tych co mi kadzą? I posłuchać także głosu Piotra nawołującego do nawrócenia, albo głosu samego Jezusa, kiedy do przełożonego kościoła w Efezie mówi:

Pamiętaj skąd spadłeś i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij, bo jeśli nie to przyjdę i ruszę twój świecznik(Ap 2,5)

Panie, daj mi proszę odrobinę pokory i ducha samokrytycyzmu,
abym się przypadkiem nie „udusił kadzidlanym dymem” …

Czy nie warto spojrzeć na św. Jana Pawła II, Który swoim życiem i swoją posługą pasterską pokazał nam, kapłanom jak być dobrym pasterzem?

W swoim Liście do Kapłanów na Wielki Czwartek 2005 roku pisał (w nr.7):

Istnienie ukierunkowane na Chrystusa

«Mortem tuam annuntiamus, Domine, et tuam resurrectionem confitemur, donec venias». Za każdym razem, gdy sprawujemy Eucharystię, wspomnienie Chrystusa w Jego misterium paschalnym budzi pragnienie pełnego i ostatecznego spotkania z Nim. Żyjemy w oczekiwaniu na Jego przyjście!

W duchowości kapłańskiej to ukierunkowanie powinno być przeżywane w formie właściwej pasterskiej miłości, która zobowiązuje do życia wśród Ludu Bożego, aby nadawać cel jego wędrówce i ożywiać nadzieję. Jest to zadanie, które wymaga od kapłana wewnętrznej postawy podobnej do tej, jaka cechowała apostoła Pawła: «zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie» (Flp 3, 13-14).

Szczególnie w kontekście nowej ewangelizacji ludzie mają prawo zwracać się do kapłanów w nadziei, że «zobaczą» w nich Chrystusa (por. J 12, 21).

Z pewnością nie zabraknie powołań, jeśli podniesie się jakość naszego życia kapłańskiego, jeżeli będziemy bardziej święci, bardziej radośni, bardziej gorliwi w naszym posługiwaniu. Kapłan «zdobyty» przez Chrystusa (por. Flp 3, 12) z większą łatwością «zdobywa» innych, by zdecydowali się podjąć tę samą przygodę.”

Dajmy się zdobyć Chrystusowi …

III NIEDZIELA WIELKANOCNA — A

Dz 2:14.22-33

Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów. Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówił o Nim: Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec skażeniu. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim. Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. Więc jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi. Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami. Wyniesiony na prawicę Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, jak to sami widzicie i słyszycie.

 

1 Kor 1:17-21

Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących.

 

Łk 24:13-35

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli. Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

Czyż nie pałają nasze serca?

Idziemy drogą naszego życia, rozdyskutowani o bieżących problemach, zaaferowani doczesnością, rozgadani i nawet nie widzimy, że tuż obok nas kroczy sam Chrystus. Obecny czasami w człowieku potrzebującym pomocy, ale czasami On sam chce nam takiej pomocy udzielić, otworzyć oczy, rozgrzać nasze serca, tylko … że my Go nie dostrzegamy. Dyskutujemy, dywagujemy, tłumaczymy, uzasadniamy, krytykujemy, perorujemy, politykujemy i wymądrzamy się … a oczy nasze ślepe i serca nasze zamknięte … zatwardziałe … obolałe i pokaleczone. Próbujemy zrozumieć świat bez Niego i nie udaje się.

Siadamy z Nim do stołu i nie rozpoznajemy Go nawet „po łamaniu chleba”! Bo tak bardzo jesteśmy zanurzeni w codzienności, tak bardzo jesteśmy głusi na Jego słowa, tak bardzo ślepi i … może nawet załamani … bo nam się wydawało, że …. i tyle razy już się zawiedliśmy i straciliśmy już wszelką nadzieję …

A Ty Panie stale nas spotykasz i ustawicznie posyłasz nam Twoich świadków. Ty nieustannie łamiesz dla nas chleb i wyjaśniasz nam Pisma. Ty nawet cuda czynisz na naszych oczach!! To tylko my jesteśmy ślepi, nieufni, nieskorzy do wierzenia, zamknięci, leniwi.

 

Panie, otwórz nasze oczy, aby widziały Ciebie, kroczącego obok …

Panie, rozgrzej nasze serca, aby nie były zatwardziałe ….

Panie, przymnóż nam wiary, nadziei … a nade wszystko miłości …

Panie nie pozwól przegapić kolejnej szansy jaką nam dałeś …

II Niedziela Wielkanocna – rok A

Dz 2:42-47

Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.

1 P 1:3-9

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie. Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia, gotowego objawić się w czasie ostatecznym. Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz.

J 20:19-31

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.

Żyć wiarą i nadzieją

Dzisiejsza niedziela Miłosierdzia Bożego, to okazja do refleksji nad tym, co ostatecznie jest dla mnie podstawą radości i nadziei. W świecie, w którym tak wiele już się zawaliło i tak wiele zawiodło, uciekamy się do Bożego Miłosierdzia, prosząc o Miłosierdzie dla nas i całego świata. To jest źródło naszej najgłębszej nadziei i naszego trwałego pokoju. Budowanie na czym innym okazało się i nietrwałe. Czyż świat nie dostrzega, że bez Bożego Miłosierdzia chyli się on ku nieuchronnemu upadkowi? Czyż my sami tak bardzo ślepi jesteśmy, że nie widzimy, że jedynym ratunkiem dla zdezorientowanej i bardzo często zdeprawowanej ludzkości jest ucieczka do tegoż właśnie niezgłębionego oceanu Bożego Miłosierdzia?

Świadectwo Apostołów o Zmartwychwstaniu Jezusa jest elementem spajającym wspólnotę pierwotnego Kościoła, jak pokazuje nam dzisiejsze pierwsze czytanie. Świadectwo to jest autentyczne i jednoznaczne, bo oparte na faktycznych wydarzeniach, w których Apostołowie bezpośrednio uczestniczyli, jak pokazuje z kolei Ewangelia wg św. Jana. Jest więc świadectwo Apostołów niejako gwarantem wiary dla tych, którzy uwierzyli w Chrystusa. Co więcej, jak pisze św. Piotr w drugim czytaniu: „Bóg przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa zrodził nas do żywej nadziei„. Wiara więc i nadzieja są bezpośrednim efektem widocznym w pierwotnym Kościele. Ale także pokój i radość płynące z wiary i nadziei

Wiara, nadzieja ………… pokój i radość …….. Cztery bardzo wielkie i najczęściej nie rozumiane lub źle rozumiane słowa.

Wiara? To coś co „ubiera się” na niedzielę do kościoła …

Nadzieja? … na lepsze jutro.

Pokój? To raczej święty spokój i brak kłopotów.

A radość? … no to może rozrywka i umiejętność zabawienia się …?

A przecież te cztery słowa streszczają całość Wielkanocnego przesłania. A jak jest z nami? Nie ma w nas ani pokoju, ani radości, ani wiary, ani nadziei. Jesteśmy rozdrażnieni, podenerwowani, niespokojni. Żyjemy zastępnikami radości i pokoju. Żyjemy w ciągłym niezaspokojeniu i praktycznie w próżni, czasami nawet w bezsensie i w jakimś marazmie. Nie umiemy się z tego wydostać, nie umiemy odnaleźć w nas ani pokoju, ani radości, zapomnieliśmy o nadziei i nie ma w nas już wiary. Jesteśmy stale niezadowoleni, podekscytowani, zgorzkniali, niespokojni, nawet kiedy wydawać by się mogło, że nam się dobrze powodzi.

A dlaczego tak jest? Bo nie wierzymy, bo nie ma w nas nadziei prawdziwej. Bo źródłem naszej wiary i nadziei, źródłem naszego pokoju i radości nie jest prawda o tym, że Chrystus powstał z martwych. Nie bez przyczyny Papież Jan Paweł II powtarzał ustawicznie słowa z początku swojego pontyfikatu: „Otwórzcie drzwi waszych serc Chrystusowi Ukrzyżowanemu i Zmartwychwstałemu, Który przychodzi ofiarując Wam pokój (pokój prawdziwy, nie taki jaki daje świat). Tam gdzie przychodzi Chrystus zmartwychwstały, tam rodzi się również prawdziwy pokój.” I nie tylko pokój, tam jest i wiara, i nadzieja, i radość, i pokój prawdziwy.

W  orędziu Wielkanocnym jest zawarte również orędzie Miłosierdzia, głoszone przez Siostrę Faustynę, a promulgowane przez Jana Pawła II, który w drugiej swojej Encyklice „Dives in Misericordia” pisze: „Misterium paschalne stanowi szczytowy punkt tego właśnie objawienia i urzeczywistnienia miłosierdzia, które jest zdolne usprawiedliwić człowieka, przywrócić sprawiedliwość w znaczeniu owego zbawczego ładu, jaki Bóg od początku zamierzył w człowieku, a przez człowieka także w świecie.” (n 7)

Pragniesz pokoju prawdziwego,

Szukasz radości nieprzemijającej,

Uwierz, że Chrystus zmartwychwstał,

Otwórz Mu drzwi twojego serca

i pozwól aby wszedł ze swoim Miłosierdziem w twoje życie.

*************************

Niedziela Miłosierdzia Bożego

  • W pierwszą niedzielę po Wielkanocy, 18 kwietnia 1993 roku, na placu Świętego Piotra w Rzymie Ojciec Święty Jan Paweł II zaliczył Siostrę Faustynę Kowalską do grona błogosławionych.
  • Kanonizacji błogosławionej siostry Faustyny dokonał siedem lat później, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy 30 kwietnia 2000.
  • W Wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego, w sobotę 2 kwietnia 2005 roku zmarł Jan Paweł II Papież Miłosierdzia.
  • W Święto Miłosierdzia Bożego 1 maja 2011 został ogłoszony błogosławionym, a w Niedzielę Miłosierdzia Bożego 27 kwietnia 2014 roku został ogłoszony świętym wraz z Papieżem Janem XXIII.

W „Dzienniczku Duchowym” Siostry Faustyny znajdujemy taki wpis: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia” (299). A kilkanaście stron dalej słowa: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mojego; wylewam całe morze łask na dusze które się zbliżą do źródła miłosierdzia. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar” (699).

Dzisiaj właśnie czcimy to, o czym pisze S. Faustyna. Dzisiaj, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, kiedy w pamięci żywo jeszcze mamy podniosłe i radosne Alleluja, Jezus żyje, sam Bóg proponuje nam zwrócić się ku Jego Miłosierdziu. Wielkanoc, to radość Zmartwychwstania, to radość zwycięstwa życia nad śmiercią, dobra nad złem, Miłosierdzia nad grzechem. Tak właśnie chce Bóg, Ojciec Miłosierdzia, gdyż jak mówi św. Paweł w Liście do Efezjan: „Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia” (Ef 2, 4 n.). Bóg nas właśnie przywrócił do życia razem z Chrystusem. Tę tajemnicę wspominaliśmy w ubiegłą Niedzielę Wielkanocną. I dlatego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy czcimy właśnie owo Nieskończone Miłosierdzie Boże, dzięki Któremu możemy z ufnością wołać: „Jezu ufam Tobie”.

Wzruszająca jest prostota i zarazem głębia słów Koronki do Miłosierdzia Bożego: „Ojcze przedwieczny ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego …”. Czyż możemy ofiarować Ojcu coś bardziej wartościowego i zarazem coś bardziej przekonywującego, jako przebłaganie za grzechy nasze? Czyż Bóg może dać się niejako „zaszantażować” bardziej? I dlatego to proste, a zarazem ogromnie potężne wołanie: „Dla Jego bolesnej Męki, miej miłosierdzie dla nas”, wołanie to, po prostu nie może pozostać bez odpowiedzi. Bóg nie może być głuchy na prośby tych, którzy „szantażują” Go męką Jego Umiłowanego Syna. Bóg „szaleje” z miłości do człowieka i na wszelkie sposoby próbuje człowieka do siebie pociągnąć, a człowiek -ze swej strony- tylko wtedy odnajduje siebie samego i swoje ostateczne spełnienie i powołanie, kiedy ucieka się do Bożego Miłosierdzia. Jak pisze Jan Paweł II w swej Encyklice: „Człowiek i jego najwyższe powołanie odsłania się w Chrystusie poprzez objawienie tajemnicy Ojca i Jego miłości.” (Dives in Misericordia nr. 1)

Tylko niestety człowiek także  szaleje, ale jego szaleństwo jest zaprzeczeniem miłości, jego szaleństwo, to rozpasanie, wyuzdanie, nienawiść, pycha, zarozumiałość … Szaleństwo człowieka to 40 milionów dzieci mordowanych corocznie w łonach matek, to parady „równości”, to próby „legalizacji” eutanazji, to amok zaślepienia, pychy i egoizmu … A Bóg widząc to szaleństwo człowieka i jego pęd ku unicestwieniu, nie ustaje w próbach opamiętania człowieka, nie zniechęca się ludzką pogardą i odrzuceniem, ale ponawia nieustannie swój apel … „sprowadź mi ludzkość całą, a szczególnie wszystkich grzeszników, i zanurz ją w morzu miłosierdzia mojego.

Czy jednak człowiek się opamięta w swoim szaleńczym biegu ku nicości? Czy odstąpi od swej pychy i zrozumiałości? Czy przestanie zarozumiale obrażać Boga i twierdzić obłąkańczo, jak na plakatach reklamowych w Londynie i kilku miastach Kanady „Boga prawdopodobnie nie ma, więc przestań się martwić i ciesz się życiem”? Szaleństwo Bożego Miłosierdzia przeciwko szaleństwu ludzkiej pychy. Wygra na pewno to pierwsze, ale czy w tobie także?

Święta Siostra Faustyna w swoim „Dzienniczku” pisanym z polecenia Pana Jezusa i jej spowiedników w latach 1934-1938 opisała swoje głębokie życie duchowe i głębię tajemnicy Miłosierdzia Bożego przypominając światu o miłosiernej miłości Boga i podając nowe formy nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego. A są nimi:

  • obraz Jezusa miłosiernego z napisem „Jezu, ufam Tobie”,
  • święto Miłosierdzia w pierwszą niedzielę po Wielkanocy,
  • Koronka do Miłosierdzia Bożego,
  • modlitwa w chwili konania Jezusa na krzyżu zwana Godziną Miłosierdzia,

W swoim „Dzienniczku” zapisała w czasie rekolekcji w styczniu 1934 roku:

Jezus każe mi obchodzić to święto miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po

Wielkanocy.” [Dz. 258]

Papież Jan Paweł II w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, 18 kwietnia 1993 roku, na Placu Świętego Piotra w Rzymie zaliczył Siostrę Faustynę Kowalską do grona błogosławionych. Kanonizacji błogosławionej Siostry Faustyny dokonał siedem lat później, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, 30 kwietnia 2000 r. Święto Miłosierdzia Bożego zostało ogłoszone oficjalnie dla całego kościoła podczas kanonizacji Siostry Faustyny. Czasami myślę sobie nawet, że być może Bóg w swojej mądrości doprowadził do wyboru Karola kardynała Wojtyły na Papieża właśnie po to, aby On ustanowił to święto dla całego kościoła.

Święto to poprzedza nowenna rozpoczynająca się w Wielki Piątek.

W „Dzienniczku” Siostra Faustyna cytując słowa Jezusa przekazuje niezwykłe obietnice Chrystusa związane z tym świętem: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św. dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar.” [Dz. 699]

W Koronce do Miłosierdzia Bożego powtarzamy słowa modlitwy, której sam Chrystus nauczył siostrę Faustynę: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

Te niezwykłe słowa w połączeniu z obietnicą związaną z Niedzielą Miłosierdzia, kryją w sobie całą głębię Miłości Stworzyciela do stworzenia. Bóg pragnie okazać swoje miłosierdzie wszystkim i wszystkich doprowadzić do zbawienia, bo po to właśnie posłał swojego Jednorodzonego Syna na świat, aby świat zbawić.

Można zadać sobie pytanie: „o co Bogu chodzi, kiedy tak bardzo naciska i podkreśla konieczność uciekania się do Jego Miłosierdzia?” Czy nie jest to zadziwiające i zastanawiające, że sam Bóg przypomina nam o tym tak bardzo mocno i stanowczo? Czy nie jest to zastanawiające, że Bogu tak bardzo zależy na zbawieniu wszystkich, na doprowadzeniu wszystkich do życia wiecznego, że „wymyśla” coraz to nowe sposoby zbawienia swojego stworzenia? Mówi o tym wielokrotnie i bardzo zdecydowanie w Dzienniczku Siostry Faustyny: „Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do źródła miłosierdzia mojego.”

Tylko, że to stworzenia jest czasami tak bardzo aroganckie i tak uparcie odrzuca Jego zbawczą wolę, koniecznie pragnąc żyć w niewoli grzechu …

Dlaczego ????

Godzina Miłosierdzia

O trzeciej godzinie – powiedział Pan Jezus do s. Faustyny w październiku 1937 roku w Krakowie – błagaj Mojego miłosierdzia szczególnie dla grzeszników i choć przez krótki moment zagłębiaj się w Mojej męce, szczególnie w Moim opuszczeniu w chwili konania. Jest to godzina wielkiego miłosierdzia dla świata całego (Dz. 1320). Taka jest historia powstania tej formy kultu Miłosierdzia Bożego. Kilka miesięcy później Pan Jezus powtórzył to żądanie określając cel jej ustanowienia, obietnice związane z praktykowaniem modlitwy w tej godzinie oraz sposoby jej obchodzenia.

Godzina Miłosierdzia jest formą kultu, w której czcimy moment konania Jezusa na krzyżu (1500), kiedy to stała się łaska dla świata całego – miłosierdzie zwyciężyło sprawiedliwość (Dz. 1572). Nie chodzi tutaj o godzinę zegarową – 60 minut modlitwy – ale o modlitwę w momencie, gdy zegar bije trzecią godzinę (Dz. 1572), czyli w chwili konania Jezusa na Kalwarii. Tę formę kultu Miłosierdzia Bożego można praktykować nie tylko w Wielki Piątek, czy w każdy piątek, ale codziennie. Jest to czas uprzywilejowany w nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego.

Pan Jezus pragnie, aby w tej godzinie chociaż przez krótki moment rozważać Jego bolesną mękę, w której w sposób najpełniejszy objawia się tajemnica Jego miłosierdzia. Poznanie jej prowadzi do modlitwy uwielbienia i dziękczynienia, a także błagania o potrzebne łaski dla całego świata, a szczególnie dla grzeszników, bo w tej chwili [miłosierdzie] zostało na oścież otwarte dla wszelkiej duszy.

Z modlitwą w godzinie Miłosierdzia związał Pan Jezus obietnice wszelkich łask. W tej godzinie – powiedział – nie odmówię duszy niczego, która Mnie prosi przez mękę Moją (Dz. 1320). W godzinie tej uprosisz wszystko dla siebie i dla innych (Dz. 1572). Chrystus postawił więc trzy warunki konieczne dla spełnienia obietnic: modlitwa ma mieć miejsce o godzinie 300 po południu, ma być skierowana do Pana Jezusa i winno się w niej odwoływać do wartości i zasług Jego męki. Ponadto trzeba jeszcze zaznaczyć, że przedmiot modlitwy musi być zgodny z wolą Bożą, a sama modlitwa powinna być ufna, wytrwała i połączona z uczynkami miłosierdzia, co jest warunkiem prawdziwego nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego.

Pan Jezus udzielił również wskazówek dotyczących sposobów modlitwy w godzinie Miłosierdzia: Staraj się w tej godzinie – powiedział – odprawiać drogę krzyżową, o ile ci na to obowiązki pozwolą; a jeżeli nie możesz odprawić drogi krzyżowej, to przynajmniej wstąp na chwilę do kaplicy i uczcij Moje Serce, które jest pełne miłosierdzia w Najświętszym Sakramencie; a jeżeli nie możesz wstąpić do kaplicy, pogrąż się w modlitwie tam, gdzie jesteś, chociaż przez króciutką chwilę (Dz. 1572).

Godzina Miłosierdzia staje się codziennym czasem modlitwy apostołów Bożego Miłosierdzia pod każdą szerokością geograficzną. Dlatego wierzący jakby w nieprzerwanym akcie modlitwy łączą się z Jezusem konającym na krzyżu i – spełniając Jego prośbę – błagają o miłosierdzie Boże dla świata, szczególnie dla grzeszników.

Biała Niedziela, kończąca oktawę Wielkanocy, jest obchodzona jako Niedziela Miłosierdzia Bożego. W sposób spontaniczny wierni oddawali szczególnie cześć Miłosierdziu w tę niedzielę już od czasu II wojny światowej. Oficjalnie święto to, listem na Wielki Post w 1985 roku ustanowił najpierw w swojej diecezji metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski.

Następnie inni biskupi wprowadzali święto w swoich diecezjach. W roku 1995, na prośbę Episkopatu, Stolica Apostolska wydała dekret zezwalający na obchodzenie tego święta we wszystkich diecezjach Polski, przy zachowaniu przepisów liturgicznych obowiązujących w tym dniu. Oczywiście takie świętowanie Białej Niedzieli swój początek ma w objawieniach s. Faustyny.

Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299) – powiedział do niej Pan Jezus. Te i podobne słowa powtarzają się w Dzienniczku przynajmniej 14 razy. Jak bardzo przesłanie zawarte w objawieniach s. Faustyny jest aktualne, pokazują słowa z encykliki Dives in misericordia. Jan Paweł II pisze: „Umysłowość współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu miłosierdzia, a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć na margines życia i odciąć od serca ludzkiego. Samo słowo i pojęcie »miłosierdzie« jakby przeszkadzało człowiekowi, który poprzez nieznany przedtem rozwój nauki i techniki bardziej niż kiedykolwiek w dziejach stał się panem”.

Aby dostąpić Miłosierdzia Bożego, trzeba najpierw w Niego uwierzyć, ale i uznać samemu, że ja tegoż Miłosierdzia Bożego potrzebuję …

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

(DZIENNICZEK św. siostry Faustyny)

 „NOWENNA, którą kazał mi Pan Jezus napisać i odprawiać przed Świętem Miłosierdzia, ma się rozpoczynać w Wielki Piątek.

Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a w szczególności w godzinie śmierci. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym i przyszłym życiu. 

I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz. 


Dzień pierwszy

Dziś sprowadź mi ludzkość całą, a szczególnie wszystkich grzeszników i zanurzaj ją w morzu miłosierdzia mojego (…).

O wszechmocy miłosierdzia Bożego,
Ratunku dla człowieka grzesznego,
Tyś miłosierdziem i litości morze,
Wspomagasz tego, kto Cię uprasza w pokorze.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na ludzkość całą – szczególnie na biednych grzeszników – która jest zamknięta w najlitościwszym Sercu Jezusa, i dla jego bolesnej męki okaż nam miłosierdzie swoje, abyśmy wszechmoc miłosierdzia Twego wysławiali na wieki wieków. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień drugi

Dziś sprowadź mi dusze kapłańskie i dusze zakonne, i zanurz je w niezgłębionym miłosierdziu moim (…).

Zdrój Bożej miłości,
W sercach czystych gości,
Skąpane w miłosierdzia morzu,
Promienne jak gwiazdy, jasne jak zorza.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia swego na grono wybrane w winnicy swojej, na dusze kapłanów i dusze zakonne, i obdarz ich mocą błogosławieństwa swego, a dla uczuć Serca Syna swego, w którym to sercu są zamknięte, udziel im mocy światła swego, aby mogli przewodzić innym na drogach zbawienia, by wspólnie śpiewać cześć niezgłębionemu miłosierdziu Twemu na wieki wieczne. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień trzeci

Dziś sprowadź mi wszystkie dusze pobożne i wierne, i zanurz je w morzu miłosierdzia mojego (…).

Są niezbadane miłosierdzia dziwy,
Nie zgłębi ich ni grzesznik, ni sprawiedliwy,
Na wszystkich patrzysz okiem litości,
I wszystkich pociągasz do swej miłości.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze wierne jako na dziedzictwo Syna swego i dla jego bolesnej męki, udziel im swego błogosławieństwa i otaczaj ich swą nieustanną opieką, aby nie utraciły miłości i skarbu wiary świętej, ale aby z całą rzeszą aniołów i świętych wysławiały niezmierzone miłosierdzie Twoje na wieki wieczne. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień czwarty

Dziś sprowadź mi pogan i tych, którzy mnie jeszcze nie znają, i o nich myślałem w gorzkiej swej męce, a przyszła ich gorliwość pocieszyła serce moje. Zanurz ich w morzu miłosierdzia mojego (…).

Niech światło Twej miłości
Oświeci dusz ciemności.
Spraw, aby Cię te dusze poznały,
I razem z nami miłosierdzie Twe wysławiały.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze pogan i tych, co Cię jeszcze nie znają, a które są zamknięte w najlitościwszym Sercu Jezusa. Pociągnij ich do światła Ewangelii. Dusze te nie wiedzą, jak wielkim jest szczęściem Ciebie miłować; spraw,  aby i one wysławiały hojność miłosierdzia Twego na wieki wieczne. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień piąty

Dziś sprowadź mi dusze braci odłączonych i zanurz ich w morzu miłosierdzia mojego(…).

I dla tych, co podarli szatę Twej jedności,
Płynie z Serca Twego zdrój litości.
Wszechmoc miłosierdzia Twego, o Boże,
I te dusze z błędu wyprowadzić może.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze braci odłączonych, którzy roztrwonili dobra Twoje i nadużyli łask Twoich, trwając uporczywie w swych błędach. Nie patrz na ich błędy, ale na miłość Syna swego i na gorzką mękę Jego, którą podjął dla nich, gdyż i oni są zamknięci w najlitościwszym Sercu Jezusa. Spraw, niech i oni wysławiają wielkie miłosierdzie Twoje na wieki wieczne. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień szósty

Dziś sprowadź mi dusze ciche i pokorne, i dusze małych dzieci, i zanurz je w miłosierdziu moim (…).

Prawdziwie dusza pokorna i cicha
Już tu na ziemi rajem oddycha,
A wonią pokornego jej serca
Zachwyca się sam Stwórca.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze ciche, pokorne i dusze małych dzieci, które są zamknięte w mieszkaniu najlitościwszego Serca Jezusa. Dusze te są najwięcej upodobnione do Syna Twego, woń tych dusz wznosi się z ziemi i dosięga tronu Twego. Ojcze miłosierdzia i wszelkiej dobroci, błagam Cię, przez miłość i upodobanie, jakie masz w tych duszach, błogosław światu całemu, aby wszystkie dusze razem wyśpiewywały cześć miłosierdziu Twemu na wieki wieczne. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień siódmy

Dziś sprowadź mi dusze, które szczególnie czczą i wysławiają miłosierdzie moje, i zanurz je w miłosierdziu moim (…).

Dusza, która wysławia dobroć swego Pana,
Jest przez Niego szczególnie umiłowana.
Jest zawsze bliską zdroju żywego
I czerpie łaski z miłosierdzia Bożego.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze ciche, które wysławiają i czczą największy przymiot Twój, to jest niezgłębione miłosierdzie Twoje – które są zamknięte w najlitościwszym Sercu Jezusa. Dusze te są żywą Ewangelią, ręce ich są pełne uczynków miłosierdzia, a dusze ich, przepełnione weselem, śpiewają pieśń miłosierdzia Najwyższemu. Błagam Cię, Boże, okaż im miłosierdzie swoje według nadziei i ufności, jaką w Tobie położyły, niech się spełni na nich obietnica Jezusa, który im powiedział, że: Dusze, które czcić będą to niezgłębione miłosierdzie moje – ja sam bronić będę w życiu, a szczególnie w śmierci godzinie, jako swej chwały. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień ósmy

Dziś sprowadź mi dusze, które są w więzieniu czyśćcowym i zanurz je w przepaści miłosierdzia mojego, niechaj strumienie krwi mojej ochłodzą ich upalenie (…).

Ze strasznych upałów ognia czyśćcowego
Wznosi się jęk do miłosierdzia Twego.
I doznają pocieszenia, ulgi i ochłody
W strumieniu wylanym krwi i wody.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze w czyśćcu cierpiące, a które są zamknięte w najlitościwszym Sercu Jezusa. Błagam, Cię przez bolesną mękę Jezusa, Syna Twego, i przez całą gorycz, jaką była zalana Jego przenajświętsza dusza, okaż miłosierdzie swoje duszom, które są pod sprawiedliwym wejrzeniem Twoim, nie patrz na nie inaczej, jak tylko przez rany Jezusa, Syna Twego najmilszego, bo my wierzymy, że dobroci Twojej i litości liczby nie masz. Amen. Koronka do Miłosierdzia Bożego


Dzień dziewiąty

Dziś sprowadź mi dusze oziębłe i zanurz je w przepaści miłosierdzia mojego (…).

Ogień i lód razem nie może być złączony,
Bo albo ogień zgaśnie, albo lód będzie roztopiony.
Lecz miłosierdzie Twe, o Boże,
Jeszcze większe nędze wspomóc może.

Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze oziębłe, a które są zamknięte w najlitościwszym Sercu Jezusa. Ojcze miłosierdzia, błagam, Cię przez gorzkość męki Syna Twego i przez trzygodzinne konanie Jego na krzyżu, pozwól, aby i one wysławiały przepaść miłosierdzia Twego. Amen” (Dz. 1209-1229).


NOWENNA „Powiedział mi Pan, żeby tę koronkę (do Miłosierdzia Bożego) odmawiać przez dziewięć dni przed Świętem Miłosierdzia. (…) W tej nowennie udzielę duszom wszelkich łask” (Dz. 796).

Koronka do Miłosierdzia Bożego

Na początku:
Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Wierzę w Boga…

Na dużych paciorkach (1 raz):
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

Na małych paciorkach (10 razy):
Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata.

Na zakończenie (3 razy):
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami
i nad całym światem.

Ze strony:
Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego