Dziwne…

Prowadzę ten serwis od przeszło 22 lat, tj. prawie 8 100 dni. Rozpocząłem w listopadzie 1999 roku. Najpierw na nieistniejącym już portalu http://www.alleluja. pl. później na serwerach http://www.blogspot.com., a wreszcie na serwerach http://www.wordpress.com.

W tym czasie odwiedzono go 4 693 023 razy, czyli prawie 4 miliony 700 tysięcy odwiedzin.

To daje średnią prawie 583 odwiedziny dziennie lub 213 319 odwiedzin rocznie.

Jest to dla mnie oczywiście hobby. Nie zarabiam na tym nic!

A to mapka krajów (na różowo), z których serwis był odwiedzany 4 miliony 700 tysięcy razy.

Najciekawsze jednak w tym wszystkim jest to, że w ciągu tych ponad 22 lat przy prawie 5 milionach odwiedzin, nikt nigdy nie napisał ani razu słowa „dziękuję”.


 

Niezwykle głębokie myśli

Alicja Lenczewska

7 listopada

Wszelkie sytuacje trudne, zwłaszcza te „beznadziejne” dane są ci po to, abyś zwracała się do Mnie o pomoc. Pragnę prowadzić cię i nieść poprzez twoje ziemskie życie. Pragnę, abyś nieustannie była zwrócona do Mnie. Abyś liczyła na Mnie, a nie na siebie i braci twoich. Pragnę poprzez twoją słabość objawiać Moją obecność przy tobie i w świecie — Moją dobroć, łaskawość i moc. A nade wszystko chwałę Boga – Króla i Pana wszelkiego stworzenia.” [Słowo pouczenia, 48]

12 września

Jeśli chcesz komuś przychylić nieba, to musisz wchłonąć w siebie piekło, jakie go dotyka.
Zło istnieje realnie i tylko ofiara miłości może je umniejszyć.
Z wielkiej ofiary płynie wielkość unicestwiania zła.
Aby uczynić wiele dobra, musisz przyjąć wiele zła.
To zło, jakie przyjmujesz, wyraża się w bólu, który cię dotyka.

Jeśli miłość w tobie jest większa niż ból – zbawiasz, jak Ja zbawiłem poprzez Moją ofiarę miłości z Siebie.” [Świadectwo, 946]

Już chociażby te dwa cytaty z tekstów Alicji Lenczewskiej pokazują ogromną głębię pouczeń, jakich udzielał jej Zbawiciel. To nie są słodkie, łzawe, tkliwe czy lukrowane obrazeczki. To są twarde i zmuszające do myślenia słowa, które trudno jest przyjąć bez protestu i buntu wewnętrznego, bez głębokiej refleksji -a w końcu- pokornego uznania ich prawdziwości. Dla wielu jest to niestety tylko „mowa trawa”, dla innych są to niemożliwe do zaakceptowania wymagania i nadmierne utrudnianie życia. Są i tacy, dla których jest to nieuprawnione utrudnianie i komplikowanie i tak już trudnej sytuacji katolików, a religia ma być przecież „łatwiutka” i „przyjemniutka”. Ale są i tacy, którzy będą argumentowali, że takie mówienie wcale nie pogłębia ani nie umacnia wiary. A przecież każde zdanie wymusza potrzebę zatrzymania się i zastanowienia. Jakiekolwiek mogą być reakcje …. Warto te słowa przeczytać i zainteresować się całością rozmów Zbawiciela z Alicją Lenczewską.

Alicja Lenczewska zmarła w Szczecinie 5 stycznia 2012 roku. Ta mało znana mistyczka zostawiła nam poruszające dzienniki, w których zapisała słowa, jakie – za jej pośrednictwem – Pan Jezus kieruje do każdego z nas.

Tutaj link, do księgarni internetowej, gdzie można nabyć jej książki :

 

apostazja …


Ten temat chodzi za mną ostatnio z coraz większą siłą. Kilka refleksji jakie mi się nieodparcie nasuwają …

Apostata, to człowiek (pozornie uczeń Chrystusa), który bardziej uwierzył demagogicznym podszeptom szatana niż obietnicy samego Chrystusa, że nawet „bramy piekielne nie zniszczą Kościoła”. I to jest bardzo smutne! Gdyby, bowiem naprawdę wierzył Chrystusowi, to nie występowałby z Kościoła tylko, dlatego, że niektórzy jego członkowie są grzeszni – tak jak zresztą i on sam jest grzeszny.

Nie neguję i nie pomniejszam winy gorszycieli, którzy swoim postępowaniem dali powód do zgorszenia. Do nich na pewno należy zastosować słowa Chrystusa: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.” (Mt 18,6; Mk 9,42; Łk 17,1-2).

Warto być może zwrócić uwagę na te właśnie słowa Chrystusa: „kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie”. Są to słowa, które – podejrzewam – nie odnoszą się do apostaty. Gdyby, bowiem rzeczywiście wierzył w Chrystusa, nie zdradziłby Go. Mógłby się nawet zgorszyć grzechami innych, grzechami gorszycieli, ale nie zdradziłby Chrystusa i jego Kościoła. Ale on raczej, nie wierzy w Chrystusa i dlatego zgorszenie prowadzi go do odrzucenia Chrystusa i założonego przez Niego Kościoła.

Rozumowanie bowiem:
– Mam poglądy wykrystalizowane:
Pan Bóg – tak,
Jezus – być może,
Kościół – nie.
jest absolutnie nielogiczne i niekonsekwentne. Jeśli bowiem Pan Bóg – tak to, dlaczego mam wątpliwości (być może), co do Jego Syna, Którego ON sam objawia? Co więcej, dlaczego nie ufam posłanemu przez Boga Zbawicielowi, Który właśnie założył Kościół i oddał za Kościół swoje życie?

Jest niewątpliwie faktem, że zgorszenie wywołane grzechami gorszycieli wewnątrz Kościoła, nie pomaga w zaufaniu Kościołowi, ale też Kościół ani nie jest ich dziełem, ani nie oni oddali życie za tenże Kościół.

Ale ci, którzy z powodu zgorszenia odchodzą z Kościoła założonego przez Chrystusa powinni przypomnieć sobie słowa Założyciela: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. […] Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.” (Mt 16,17-18). A warto przypomnieć i to, że sam Chrystus daje taką obietnicę Piotrowi, który przecież zaprze się Go w czasie Męki! Powie trzykrotnie: „nie znam tego człowieka!” Dlaczego? Czyżby Chrystus o tym nie wiedział? Wiedział, a mimo to nie odwołał swojej obietnicy nawet po trzykrotnym zaprzaństwie Piotra. DLACZEGO?

No i przede wszystkim, jeśli bramy piekielne nie są w stanie pokonać Kościoła Chrystusowego, to tym bardziej gorszyciele, nawet, jeśli są to księża, czy biskupi. Dlaczego więc występować z Kościoła z powodu grzechów innych ludzi?

Apostata więc nie dokonuje aktu apostazji w momencie podpisania dokumentu o apostazji. On w Chrystusa nigdy nie wierzył i faktycznie do Kościoła nie przynależał. Jest więc akt apostazji tylko formalnym stwierdzeniem faktu, który miał miejsce dużo wcześniej.

A Ty, co o tym sądzisz?

366 dni refleksji

Nie ma miłości Boga bez miłości bliźniego. Nie ma miłości bliźniego bez miłości Boga. Miłość Boga bez praktycznej miłości bliźniego jest faryzeizmem i hipokryzją. Miłość bliźniego bez miłości Boga jest ostatecznie egoizmem i samouwielbieniem, poszukiwaniem siebie i dobrego samopoczucia.” – „Mów do ludzkich sumień„, s. 39

Książkę „Mów do ludzkich sumień” można zamówić tutaj: mow.kazania.org

Więcej o autorze i samej książce TUTAJ
i TUTAJ

Ofiarami za książkę wspieramy:
Dada Maisha Chekechea Centre” czyli szkołę dla sierot w Morogoro w centralnej Tanzanii


Centre Humanitaire de Santé pour les enfants pauvres”, czyli szpitalik dla dzieci w Moroni na wyspach Komorach, na Oceanie Indyjskim.

Podziękowanie za złożone dotychczas ofiary TUTAJ