Niedziela Chrztu Pańskiego – rok B

Rok B –         Iz 42,1-4.6-7           Dz 10,34-38                       Mk 1,6-11

PIERWSZE CZYTANIE

Iz 42, 1-4. 6-7 Chrystus sługą, w którym Bóg ma upodobanie

Czytanie z Księgi proroka Izajasza

To mówi Pan:

«Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On z mocą ogłosi Prawo,
nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.
Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem,
ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów,
abyś otworzył oczy niewidomym,
ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców,
z więzienia tych, co mieszkają w ciemności».

Oto Słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY:

Ps 29 (28), 1-2. 3ac-4. 3b i 9b-10 (R.: 11b)

Pan ześle pokój swojemu ludowi.

Oddajcie Panu, synowie Boży, *
oddajcie Panu chwałę i sławcie Jego potęgę.
Oddajcie chwałę Jego imienia, *
na świętym dziedzińcu uwielbiajcie Pana.

Pan ześle pokój swojemu ludowi.

Ponad wodami głos Pański, *
Pan ponad wód bezmiarem!
Głos Pana potężny, *
głos Pana pełen dostojeństwa.

Pan ześle pokój swojemu ludowi.

Zagrzmiał Bóg majestatu: *
a w świątyni Jego wszyscy wołają: «Chwała».
Pan zasiadł nad potopem, *
Pan jako Król zasiada na wieki.

Pan ześle pokój swojemu ludowi.

DRUGIE CZYTANIE

Dz 10, 34-38 Jezus został namaszczony Duchem Świętym

Czytanie z Dziejów Apostolskich

Gdy Piotr przybył do Cezarei, do domu Korneliusza, przemówił: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszystkich. Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim».

Oto Słowo Boże.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ:

Por. Mk 9, 6

Alleluja, Alleluja, Alleluja

Otwarło się niebo i zabrzmiał głos Ojca:
To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie.

Alleluja, Alleluja, Alleluja

EWANGELIA

Mk 1, 6b-11 Chrzest Jezusa

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

Oto słowo Pańskie.


Homilia

Na misji afrykańskiej nastąpiło dziwne zapoznanie się i zżycie w pracy dwóch ludzi:

katolickiego kapłana – misjonarza i angielskiego lekarza – ateisty.

Pracowali na tym samym terenie i zaprzyjaźnili się ze sobą. Żadną jednak dyskusją nie można było przekonać angielskiego lekarza ateisty aby przyjął chrzest. Zdarzyło się, że musiał on wyjechać na kilka tygodni do leprozorium, szpitala dla trędowatych w odległej miejscowości.

Po powrocie lekarz przyszedł do swojego przyjaciela – księdza i rzekł:

– Ochrzcij mnie!
– Co ci się stało? Tak nagle? – zapytał ksiądz.
– Dojrzałem – odpowiedział lekarz.
– Siadaj i opowiedz – poprosił kapłan.

– Spotkałem osiemnastoletnią Murzynkę. Okaz piękności. Dwa tygodnie temu amputowałem jej ręce i nogi, aby zahamować postęp trądu.  Został tylko sam korpus z głową.  Choroba jednak posuwa się dalej.  Będzie żyła jeszcze maksymalnie 6 miesięcy.  Wie o tym, ale nie boi się śmierci.  Normalnie o wszystkim rozmawia, uśmiecha się.  Rozmawiałem z nią dużo.

Rzeczywistość pozaziemska dla niej nie jest wcale mniej realną niż ta obecna. Doszedłem do przekonania, że religia, która daje człowiekowi tak silne przeświadczenie, nie może być fikcją.  Tego samego dnia odbył się chrzest.

Ktoś powie: „taka sobie pobożna opowiastka”.

Dzisiejsza niedziela Chrztu Pańskiego każe nam jednak zastanowić się nad faktem naszego Chrztu.

Chrzest Chrystusa to nie uroczysta i podniosła ceremonia, ale początek Jego 3-letniej zbawczej misji. która zakończy się Męką, Śmiercią i ostatecznie Zmartwychwstaniem, zwycięstwem nad złem.

A jak to jest w naszym życiu? Najczęściej Chrzest to dla wielu tzw. chrześcijan tylko zewnętrzna CEREMONIA.

Efekt – chrześcijanie, katolicy nijacy, od wielkiego dzwonu, wiara stojąca gdzieś z boku, na marginesie życia. Według oficjalnych statystyk ponad 90% Polaków jest ochrzczonych … i co z tego???

Oczywiście nikt z nas nie pamięta swojego Chrztu. Rodzice zadecydowali za nas i przynieśli do Kościoła. Ktoś może powiedzieć, że to tutaj leży przyczyna nijakości naszego chrześcijaństwa. NIC BARDZIEJ BŁĘDNEGO. Ze zdumieniem słucham jak niektórzy rodzice, pozornie logicznie perorują i udowadniają, że nie chcąc gwałcić wolności swoich dzieci pozostawiają decyzję Chrztu samemu dziecku, kiedy dorośnie. A jednocześnie gwałcą jego wolność posyłając go do szkoły, wybierając mu nauczycieli tańca, rytmiki, aerobiku, zmuszając do gry na skrzypcach, na fortepianie, do chodzenia do dentysty, czy karmiąc go witaminizowanymi odżywkami. I gdzie tu jest wolność dziecka, dlaczego nie pozostawia się tych wszystkich spraw decyzji dziecka, aż dorośnie!?

Czy przyczyną nijakości naszej wiary nie jest raczej to, że po kilku zewnętrznych ceremoniach: Chrztu, I Komunii św. i czasami jeszcze Bierzmowania zapominamy o tym, że jesteśmy dziećmi Bożymi? Dlaczego mamy tak wielu ochrzczonych a tak niewielu naprawdę praktykujących wiarę i to nie tylko przez chodzenie na niedzielną Mszę św.?

Czy nie jest tak po prostu dlatego, że wiary otrzymanej na Chrzcie nie rozwijamy? Dlaczego tak wielu ludzi twierdzi, ze wiarę utraciło, z powodu jakiegoś rzekomo niedobrego księdza, czy nawet skandalu?  Czy nie jest tak dlatego, że tak niewiele robimy aby tę wiarę w nas pomnażać i rozwijać, a wprost przeciwnie robimy tak wiele a nawet wszystko aby ją w sobie zabić?  Dlaczego dla usprawiedliwienia swojej niewiary czy wątpliwości odwołujemy się tylko do złych przykładów, do medialnie rozdmuchanych skandalików?

Tak często słyszy się zdanie: przestałem chodzić do kościoła, przestałem wierzyć w Boga, bo … i tutaj cała litania grzechów innych ludzi; katechetów, księży, sąsiadów, znajomych, teściowej, czy kogoś z rodziny.

A czemu nie powiedzieć wprost:

Przestałem chodzić do kościoła, wyrzuciłem Pana Boga ze swojego życia, bo jest mi niewygodny, bo za dużo ode mnie wymaga, bo nie pasuje mi do tego co robię!!??

Nie mów, że w Boga nie wierzysz. Powiedz raczej uczciwie, że On ci w życiu zawadza i przeszkadza, że nie możesz przyjąć czy uznać Jego istnienia, bo konsekwentnie musiałbyś odrzucić siebie, zmienić swoje życie, bo nie mógłbyś być nadal zarozumiałym, zapatrzonym w siebie, szukającym jedynie przyjemności i swoich jedynie korzyści egoistą.

Czemu nie powiedzieć wprost, ze przyczyną naszej małej i słabej wiary jest po prostu to, że tego daru otrzymanego na Chrzcie Świętym nie rozwijali w nas nasi rodzice a i my sami ?

W czasie 1-szej wizyty we Francji (na początku lat 80-tych) Papież Jan Paweł II zadał Francuzom bardzo kłopotliwe pytanie: „Francjo, najstarsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?

Francuzi do dzisiaj nie umieją Mu tego pytania wybaczyć. Ale sądzę, że to pytanie można zadać nie tylko Francuzom. Należałoby zapytać dzisiaj całą Europę:

Chrześcijańska Europo, co zrobiłaś ze swoim Chrztem?!

A może nawet bardziej konkretnie:

Chrześcijańska, katolicka Polsko, a ty, co zrobiłaś ze swoim Chrztem?!

Albo jeszcze bardziej osobiście:

Katoliku, ty stojący tutaj w kościele,  co ty zrobiłeś ze swoim Chrztem???

Czy łaski na Chrzcie otrzymane rozwijałeś?

Czy wiarę swoja pogłębiałeś?

Czy w swoim codziennym życiu kierujesz się tą wiarą, czy wyjmujesz ją z szafy tylko na niedziele i święta?

W swojej ostatniej książce „Pamięć i tożsamość” Papież Jan Paweł II pokazuje, że

Europa, Europejczycy, także Polska i Polacy coraz bardziej zapominają o swoich korzeniach. A efektem jest utrata tożsamości.  Błąkamy się po wielkich i błyszczących supermarketach współczesnego świata i szukamy nowych idoli i bożków. Zapomnieliśmy o naszym Chrzcie i tracimy swoją tożsamość.

A jednocześnie, z drugiej strony Europa, a nawet świat patrzy z nadzieja na Polskę, na polskich katolików i na polską wiarę.

oczy świata są zwrócone na Polskę

Wielu intelektualistów chrześcijańskich na Zachodzie wiąże z Polską i jego katolicyzmem duże nadzieje.

Pozostają oni pod wrażeniem rozmachu pontyfikatu Jana Pawła II i rozumują następująco:

Papież nie wziął się znikąd, uformowała go określona tradycja kulturowa i w tradycji tej musi tkwić spory potencjał duchowy, skoro wydała ona tak wybitną jednostkę.

Jeden z czołowych intelektualistów amerykańskich, redaktor naczelny pisma „First Things”, Richard Neuhaus uważa, że impuls do nowej ewangelizacji Europy wyjdzie właśnie z Polski.

Podobnie uważa też rektor uniwersytetu w Pampelunie w Hiszpanii, zaś nieżyjący już brat Roger, założyciel protestanckiej wspólnoty Taize, powiedział wprost: „Wiosna Kościoła wyjdzie z Polski”.

Tak wiosna Kościoła wyjdzie z Polski o ile !!! Polska nie zapomni o swoim Chrzcie, o ile nie utracimy swojej tożsamości , o ile nie damy się bałwochwalczym kultom nowych bożków: sukcesu, pieniądza, samowystarczalności, egoizmu, seksu, pseudo-wolności,

O ile zrozumiemy co chce nam powiedzieć współczesny Papież Benedykt XVI, który stwierdza wprost:

„Chrześcijaństwo, katolicyzm jest w Europie mniejszością, ale mniejszością twórczą, która może być lekarstwem na ciężką chorobę Europy. która cierpi na materializm, hedonizm, chciwość, sceptycyzm, a ostatecznie na zanik swojej własnej tożsamości, bo zapomniała o swoim Chrzcie.

Polsko, nie zapominaj o swoim Chrzcie! Daj innym przykład wiary, która nie jest fikcją.


Niedziela Chrztu Pańskiego – kazanie alternatywne

Obmyci wodą Chrztu

Nigdy chyba nie będziemy zdolni w pełni pojąć znaczenia i sensu Sakramentu Chrztu Św. Przez przyjęcie tego Sakramentu staliśmy się dziećmi Bożymi. Tak jak w czasie Chrztu Jezusa w Jordanie Bóg Ojciec „zadeklarował” niejako: „Ty jesteś moim dzieckiem umiłowanym, w tobie mam upodobanie” i od tego momentu zmieniła się diametralnie optyka mojego życia. jako dziecko Boże nie jestem już w niewoli zła i grzechu pierworodnego. Zostałem włączony w rodzinę Kościoła, rodzinę Bożą i stałem się pełnoprawnym członkiem domu Bożego. Z tego Sakramentu wypływają i w nim są zakotwiczone wszystkie inne sakramenty i wszystkie inne łaski jakie otrzymuję jako chrześcijanin – dziecko Boże. Przez ten sakrament obmywający i odradzający „okazała się Łaska Boża, która niesie zbawienie” – jak pisze św. Paweł apostoł w Liście do Tytusa. Nigdy chyba nie jest dosyć o tym przypominać i głębie tegoż Sakramentu rozważać.

Ze zdziwieniem i niedowierzaniem więc słucham czasami rodziców, pozornie logicznie perorujących: „Nie chrzczę swojego dziecka bo nie chcę go przymuszać do czegoś czego ono w dojrzałym wieku samo by nie wybrało.” Jakżeż można nie chcieć dla dziecka dobra, łaski, odrodzenia, dziecięctwa Bożego? Jakżeż można być tak naiwnym i ślepym? Dlaczego matka kąpie i przewija swoje dziecko, karmi go różnego rodzaju odżywkami i nie czeka aż dziecko świadomie wybierze samo to, co najlepsze dla niego? Dlaczego matka posyła dziecko (czasami nawet wbrew jego woli) do szkoły, na naukę śpiewu, tańca, gry na skrzypcach, czy na rytmikę i nie czeka aż dziecko samo wybierze najlepszy dla niego rodzaj edukacji? Co za głupie tłumaczenie? Co za naiwne i przewrotne usprawiedliwienie? I to w ustach katolików, wierzących, deklarujących się jako dzieci Boże. Najprawdopodobniej sami rodzice nie pojęli, nie zrozumieli łaski Sakramentu Chrztu, i dlatego w tak głupiutki i naiwny sposób odmawiają tej łaski swojemu dziecku.

Dzisiejsza niedziela Chrztu Pańskiego przypomina nam i nakłania do ponownego przemyślenia faktu naszego chrztu i wszystkich z niego wypływających konsekwencji i zobowiązań. Warto może rzeczywiście w tym zrelatywizowanym świecie ustalić pewne stałe i niewzruszone punkty odniesienia. A jednym z nich jest na pewno nasz Chrzest – Sakrament obmywającej Łaski Bożej, Sakrament usynowienia, Sakrament odrodzenia i życia.

Chrześcijaninie zostałeś ochrzczony !

CO TO DLA CIEBIE ZNACZY?

O ile w ogóle cokolwiek znaczy …


2-gie kazanie alternatywne

Homilia

Sprzed wielu, wielu laty przypominam sobie katechizmową definicję Chrztu świętego:

CHRZEST ŚWIĘTY jest to
pierwszy i najpotrzebniejszy sakrament,
który gładzi w nas grzech pierworodny,
obdarza nas łaską uświęcającą i godnością Dziecka Bożego
i włącza nas do Świętego Chrystusowego Kościoła.

Pewnie i wielu z was ją pamięta, ale … czy naprawdę rozumiemy o co w niej chodzi? Czy rodzice przynoszący dziecko do Chrztu wiedzą na pewno „o co tym wszystkim chodzi?” Czy nie jest raczej tak, że „tradycyjnie” rodzice proszą o chrzest dziecka, bo taki jest zwyczaj, bo na wszelki wypadek, bo „u nas wszyscy są ochrzczeni” … Może więc najpierw odpowiedzmy sobie na kilka fundamentalnych pytań …

Dlaczego Chrzest jest pierwszym i dlaczego najpotrzebniejszym sakramentem?

Chrzest jest pierwszym sakramentem, bo bez chrztu nie można otrzymać żadnego innego sakramentu. Jest też pierwszym bo uzdalnia nas do wszystkich innych łask i przywilejów Kościele. Inaczej mówiąc otwiera nam drogę do wszystkich innych sakramentów i łask jakie Bóg zsyła nam przez pośrednictwo Kościoła.

Jest najpotrzebniejszym, bo gładzi w nas grzech pierworodny, obdarza Łaską Uświęcającą, czyni nas dziećmi Bożymi. Bez Chrztu nie jesteśmy w stanie zmienić naszej natury skażonej grzechem i spodobać się Bogu. To co dzieje się w czasie Chrztu to dokładnie to samo co opisuje dzisiejsza Ewangelia kiedy głos Ojca z nieba obwieszcza: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie». W czasie Chrztu tak właśnie oznajmia Bóg chrzczonej osobie: «Tyś jest moim dzieckiem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie». Czyż możemy życzyć dziecku czegoś więcej? Warto żeby rodzice zdawali sobie z tego sprawę, że oto Bóg staje się faktycznie Ojcem dziecka, uświęca je swoją Łaską i rozpoznaje w nim swoje dziecko, obraz Jezusa Chrystusa. Odkładanie więc przez rodziców Chrztu do momentu kiedy „dziecko samo wybierze” jest jak odkładanie karmienia dziecko do momentu kiedy „samo wybierze czym i jak chce być karmione”. Dlatego więc na pewno można powiedzieć, że Chrzest jest na pewno i pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem.

Chrzest nie tylko gładzi w nas grzech pierworodny, który uczynił każdego z nas niegodnym Boga. Chrzest będąc efektem zbawczej Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa przywraca nam utraconą przez grzech pierworodny Łaskę Uświęcającą. Symbolem tego jest biała szata, którą dziecko przyjmuje wraz ze słowami kapłana: „stałeś(aś) się nowym stworzeniem i przyoblekłeś(aś) się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz białą szatę. Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność dziecka Bożego nieskalaną aż po życie wieczne.

Kiedy Chrystus wstępował do nieba na zakończenie swojej mesjańskiej działalności na ziemi, polecił Apostołom: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.” (Mt 28:19) To jest podstawowa misja kościoła nauczać i chrzcić. Warto jednak zauważyć, że w synoptycznej ewangelii według Marka Chrystus mówi coś więcej: „I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.” (Mk 16:15-16). Czyli, kto nie uwierzy i nie ochrzci się nie może być zbawiony.

Tutaj mamy najgłębszą podstawę do stwierdzenia, że Chrzest jest pierwszym i najpotrzebniejszym (koniecznym) sakramentem. Nie ma zbawienia bez Chrztu, tylko … czy sama ceremonia chrztu wystarczy, czy to jest naprawdę to o co chodziło Jezusowi? Czy sama tylko ceremonia ochrzczenia dziecka wystarczy do jego zbawienia? Chrystus mówi przecież coś więcej „Kto uwierzy !!! i przyjmie chrzest, będzie zbawiony …” Dlatego tak ważną jest wiara rodziców, dlatego od rodziców właśnie wymaga się wyraźnego stwierdzenia, że podejmują się wiarę tę dziecku przekazywać. Chrzest bez wiary rodziców i bez zdecydowanej woli przekazania tej wiary dziecku jest tylko pustą ceremonią … Jakaż więc odpowiedzialność rodziców i rodziców chrzestnych!?

To uświęcenie Łaską w czasie Chrztu idzie tak daleko, że w tym momencie dziecko staje się godne samego Boga, bo sam Bóg z miłości czyni je godnym siebie. To jest owa łaska, którą mamy zachować nieskalaną, bo ona czyni nas godnymi Boga i otwiera nam bramy nieba na życie wieczne. Jeśli zdarzy się po Chrzcie, że łaskę tę utracimy lub zniszczymy (a dokonują tego nasze grzechy osobiste) to Chrystus w swej Boskiej Mądrości daje na drugi sakrament, w którym łaskę tę możemy odnowić, a jest to Sakrament Spowiedzi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że tylko w stanie Łaski Uświęcającej otrzymanej na Chrzcie świętym i nie skalanej naszymi osobistymi możemy przyjąć Komunię świętą, czyli zjednoczyć się z Bogiem. Jeśli czynimy to bez owej Uświęcającej Łaski, to popełniamy świętokradztwo. Bóg sam nas uzdalnia do przyjmowania Go w sposób godny udzielając nam swej łaski w Sakramencie Chrztu i proponując jej odnowienie w Sakramencie Spowiedzi. I nie należy sobie tego lekceważyć.

Jest jeszcze jeden element Chrztu, o którym nie można zapomnieć. Chrzest  „włącza nas do Świętego Chrystusowego Kościoła.” Nie znaczy to, że dziecko staje się członkiem jakiejś tajnej organizacji paramilitarnej, lub członkiem ekskluzywnego klubu golfowego. Przez Chrzest stajemy się członkami wspólnoty Ludu Bożego, która jest wspólnotą ludzi dążących do zbawienia. I znowu, nie jest to ani wymysł papieża, biskupów czy księży, ani do niczego niepotrzebne utrudnienie naszego życia. To sam Chrystus ustanowił Kościół jako wspólnotę swoich wyznawców i uczniów, którzy wzajemnie sobie w dążeniu do zbawienia pomagają. Tej wspólnocie dał konieczne i wystarczające środki do zbawienia prowadzące, a są nimi właśnie sakramenty z Sakramentem Ciała i Krwi na czele. Chrystus mówi: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.” (Jan 6:51,53)). Nie możemy więc twierdzić, że Kościół jest mi do niczego nie potrzebny. Chrzest nie jest  żadną tajemniczą i czarodziejską ceremonią, ale jest sakramentem włączającym nas do wspólnoty Kościoła, gdzie każdy ma swoje miejsce, swoje zadanie i swoją odpowiedzialność, swoje prawa i swoje obowiązki. Pięknie o tej rzeczywistości pisze św. Paweł porównując Kościół do żywego organizmu, do ludzkiego ciała. (1Koryntian 12,12-27)

A to wszystko wypływa z faktu Chrztu Chrystusa w Jordanie, z faktu, że w tym momencie Bóg mówi do każdego z nas: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

II Niedziela w Okresie Bożego Narodzenia – A,B,C

Pierwsze czytanie                                                  Syr 24, 1-2. 8-12

Mądrość Boża mieszka w Jego ludzie

Czytanie z Księgi Syracydesa.

Mądrość wychwala sama siebie,
chlubi się pośród swego ludu.
Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego
i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą.
Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego,
Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie
i rzekł: « W Jakubie rozbij namiot
i w Izraelu obejmij dziedzictwo! »
Przed wiekami, na samym początku mię stworzył
i już nigdy istnieć nie przestanę.
W świętym Przybytku, w Jego obecności,
zaczęłam pełnić świętą służbę
i przez to na Syjonie mocno stanęłam.
Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek,
w Jeruzalem jest moja władza.
Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie,
w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie
Oto słowo Boże.

Psalm responsoryjny
                                            Ps 147, 12-13. 14-15. 19-20  (R.: J 1, 14)

Refren: Słowo Wcielone wśród nas zamieszkało.
albo: Alleluja
12 Chwal, Jerozolimo, Pana, *
      wysławiaj twego Boga, Syjonie.
13       Umacnia bowiem zawory bram twoich *
      i błogosławi synom twoim w tobie.
Refren.
14       Zapewnia pokój twoim granicom *
      i wyborną pszenicą hojnie ciebie darzy.
15       Śle swe polecenia na krańce ziemi *
      i szybko mknie Jego słowo.
Refren.
19       Oznajmił swoje słowo Jakubowi, *
      Izraelowi ustawy swe i wyroki.
20       Nie uczynił tego dla innych narodów. *
      Nie oznajmił im swoich wyroków. Refren.

Drugie czytanie                                                         Ef 1, 3-6. 15-18

Bóg przeznaczył nas na przybrane dzieci

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan.

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec
Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas
wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich w Chrystusie.
W Nim bowiem wybrał nas
przez założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani
przed Jego obliczem.
Z miłości przeznaczył nas dla siebie
jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,
według postanowienia swej woli,
ku chwale majestatu swej łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.
Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

Oto słowo Boże.

Śpiew przed Ewangelią                                         Por. 1 Tm 3, 16

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Chrystus został ogłoszony narodom,
znalazł wiarę w świecie, Jemu chwała na wieki.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Ewangelia dłuższa                                                                J 1,1-18

Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami

+ Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga,
Jan mu było na imię.
Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o Światłości,
by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie był on światłością,
lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.
Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało miedzy nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.
Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: « Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie ». Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

Oto słowo Pańskie.

Ewangelia krótsza                                                      J 1, 1-5. 9-14

Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
Słowo stało się ciałem
i zamieszkało miedzy nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

Oto słowo Pańskie.

Na początku było Słowo … Które przyszło do swoich …

Słowa dzisiejszej Ewangelii są powtórzeniem tego co słyszeliśmy w pierwszy dzień świąt. Jest to wspaniały hymn św. Jana, w którym Autor, najmłodszy Apostoł Chrystusa przekazuje nam całą głębię  teologicznej prawdy o Jezusie Synu Bożym – Wcielonym Słowie, Światłości, Życiu i Prawdzie. Te słowa , tak przecież piękne i głębokie, wydają się jednak być trudne do zrozumienia i czasami „mijają nas jakby obok lub ponad głowami”. Myślę jednak, że trzeba w pewnym sensie dorosnąć do zrozumienia ich głębi i poddać się ich wewnętrznej sile i mocy, aby stały się one dla słuchającego pełne sensu i blasku. Trzeba dać się pochłonąć ich głębi i smakować je powolutku i bez pośpiechu, jak poezję, która odkrywa swoją głębię się tylko przed znawcami. Niestety my niejednokrotnie nie potrafimy już tego, jesteśmy zbyt zabiegani i zbyt racjonalni.

To co Jan Apostoł chce nam w nich powiedzieć, to przede wszystkim głęboka prawda o Tajemnicy Wcielenia, która staje się bardziej zrozumiałą gdy połączyć ją z Tajemnicą Odkupienia. Bóg stał się człowiekiem, zamieszkał w ludzkim świecie, aby ze swej Pełności dać nam łaskę po łasce. Tylko to może usprawiedliwić przyjście Boga na świat w ludzkim ciele. Wszystko, czym jesteśmy i czym będziemy, wszystko co mamy i mieć możemy, absolutnie wszystko !!! mamy od Niego i dzięki Niemu …

Jan -jednak- w swoim Prologu podkreśla także i inną prawdę. Prawdę smutną i przerażającą, prawdę że tenże Bóg – Człowiek, Który przyszedł do swego stworzenia, przez to stworzenie został odrzucony, nierozpoznany … zanegowany. To tak, jakby wyprodukowany przez człowieka produkt; mebel, stół, samochód … powiedział swojemu twórcy: „Nie znam cię, ty nie istniejesz, to ja cię stworzyłem, jesteś tylko wytworem mojej chorej wyobraźni …

Często tak właśnie się dzieje, kiedy dzieci chcąc się „usamodzielnić” z jakimś niesamowicie przewrotnym wyrzutem i w przypływie nieuzasadnionej, absurdalnej goryczy zwracają się do swoich rodziców mówiąc: „Ja się na świat nie prosiłem! Po co mnie urodziliście?! Nie znam was i nie chcę was znać! I co wtedy rodzice mogą powiedzieć? Jak mogą zareagować na tego rodzaju „mądrość”?

Czy ja aby nie jestem podobny do takiego smarkatego, rozpieszczonego dziecka, które chce się „uwolnić” od ciążącej mu rodzicielskiej opieki?

II Sunday of Christmas

Sir 24, 1-2.8-12

Eph 1, 6.15-18

John 1, 1-18

In the beginning was the Word … He came to His own and His own people did not accept Him …

The words of today’s Gospel are a repetition of what we heard on the Christmas Day. It’s a great hymn of St. John, where the author, the youngest apostle of Christ gives us in full the profundity of the theological truth about Jesus the Son of God – the Word made flesh, Light, Life and Truth. These words are so beautiful and extremely profound, but it seems that they are difficult to understand and sometimes, „we let them pass by near or over our heads.” However, I think one needs to grow up in a certain intelligence, to understand their depth and surrender to their inner strength and power, so that they become full of meaning and splendor for the listener. You have to let you be absorbed by its wisdom and taste them slowly and without haste, like poetry, which reveals its profundity only to experts. Unfortunately, we often cannot afford that, we are much too busy and too rational.

What John the Apostle wants to tell us, is primarily a bottomless truth about the mystery of the Incarnation, which becomes more understandable when you combine it with the mystery of the Redemption. God became man, lived in the human world, from His fullness He gave us „grace upon grace”. This alone can clarify and justify the coming of God into the world in human flesh. All that we are and what we will be, all we have and we can have, absolutely everything, we have from Him and through Him …

John in his prologue also highlights another truth. Sad and frightening truth, the truth that this God, God-Man, Who came to His creature, by this creature was rejected, unrecognized, neglected, and even  … negated. It is, as if a product, furniture, table, car produced by a human … told the creator: „I do not know you, you do not exist, I created you, you’re just a fabrication of my sick imagination …

Often, that’s what happens when kids wanting a freedom or „emancipation” with some incredibly perverse mentality reproach and with absurd bitterness turn to their parents, saying: „I am in the world where I did not ask to be! Why did you give me a birth? I do not know you and do not I want to know you! And then, what parents can say? How can they respond to this kind of „wisdom”?

Is it not that I’m resembling this capricious and spoiled child who wants to „liberate himself from an oppressive parental care”?

Niedziela w Oktawie Bożego Narodzenia – rok B

Święto Świętej Rodziny:
Jezusa, Maryi i Józefa

Syr 3,2-6.12-14

Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce. Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.

Kol 3,12-21

Jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko [przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni! Słowo Chrystusa niech w was przebywa z [całym swym] bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego. Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.

Łk 2,22-40

Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostawała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim. Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?

Czcij ojca swego i matkę swoją

Staroświecko i prawie nierealnie brzmią słowa czwartego przykazania i słowa dzisiejszych czytań mszalnych. „Żony bądźcie poddane mężom. Mężowie miłujcie swoje żony. Dzieci bądźcie posłuszne swoim rodzicom… rodzice niech nie zaniedbują swoich dzieci.” Jak wygląda dzisiaj sytuacja rodziców i dzieci w wielu rodzinach? Czy to dzieci czczą i szanują rodziców, czy jest raczej odwrotnie? A jak układają się relacje małżeńskie, między mężem i żoną? Czy jest tam wzajemny szacunek, zrozumienie, miłość, pokora?

Jechałem kiedyś zatłoczonym autobusem. Większość pasażerów stała. Ja też, a obok mnie starsze kobiety i mężczyźni. Na siedzeniu obok jechała matka z kilkuletnim malcem, który oczywiście zajmował jedno miejsce. Nikt nie ośmielił się poprosić tej matki o wzięcie dzieciaka na kolana i zwolnienie miejsca dla kogoś starszego. Jakby jednak tego było mało, dziecko dla zabawy i ze złośliwą przyjemnością kopało siedzącą naprzeciwko kobietę. Kiedy ta w końcu zwróciła uwagę matce dziecka, matka odpowiedziała z wyraźną złością w głosie: „Ja wychowuję swoje dziecko bezstresowo i nie będę go karcić publicznie! A jak pani się nie podoba, to może się pani przesiąść gdzie indziej.” Takich i tym podobnych przypadków można by mnożyć.

Rozpieszczane, rozkapryszone dzieciaki, nieznośne zadufane w sobie i zarozumiałe brzdące, niegrzeczna, wulgarna i ordynarna młodzież… A skąd się to wszystko bierze? Chyba z księżyca spada? Bezstresowe, nowoczesne wychowanie dzieci. Bezkonfliktowe, wolne, i nowoczesne małżeństwa, w których nie brakuje niczego poza wzajemnym szacunkiem i miłością. Miał rację wieszcz, kiedy mówił: „Taka Rzeczypospolitej przyszłość, jakie młodzieży chowanie.” Miał rację Prymas Tysiąclecia, kiedy podkreślał i napominał: „Przyszłość Kościoła i przyszłość Polski w rodzinach się kształtuje. Kto rządzi rodziną, ten rządzi krajem.” A kto rządzi rodziną dzisiaj? Biznes, pieniądze, pogoń za dobrobytem, za przyjemnością … za luksusem. I jakie są tego efekty? Samobójstwa, ucieczki z domu, dengenracja, frustracje, dzieci, które mając rodziców zabieganych, nie mają nikogo … kto je kocha… Dzieci – psychiczne i życiowe kaleki, rozpieszczone i niekochane, mające wszystko i nie mające nikogo. Żony opuszczone i samotne, mężowie przemęczeni i rozdrażnieni: „Czego oni jeszcze ode mnie chcą, przecież mają wszystko?”

I na to wszystko odpowiedź Świętej Rodziny. Warto zadumać się na chwilę nad tym przykładem i porównać nasze rodziny z Rodziną Jezusa, Maryi i Józefa. Warto zrobić rodzinny rachunek sumienia. Może dzisiejsze niedzielno-świąteczne popołudnie będzie do tego dobrą okazją? Może mniej będzie rozwodów, nieszczęść i problemów w rodzinach, jeśli wzorcem dla rodzinnego życia nie będą głupiutkie amerykańskie filmiki, którymi bezmyślnie zalewa nas telewizja, ale właśnie Święta Rodzina?

25.12. Boże Narodzenie – 3 Msze

– Msza o północy – Pasterka

Iz 9,1-3.5-6

Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów. Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona.

Tt 2,11-14

Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.

Łk 2,1-14

W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.

Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.

Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość …

Historyczny fakt, umiejscowiony precyzyjnie przez św. Łukasza Ewangelistę stał się początkiem Historii Zbawienia ludzkości. Ale przecież nie jest to tylko historyczny fakt, jak wiele innych. Nie jest to tylko jeden z wielu historycznych faktów. Doniosłości i znaczenia tego faktu nigdy nie będziemy w stanie do końca poznać, zrozumieć i ocenić. Bóg stał się człowiekiem. Bóg narodził się wśród ludzi, otworzył nam drogę do Ojca, uczynił nas dziećmi Bożymi … Cokolwiek by powiedzieć, będzie to zawsze za mało, będzie to zawsze nieudolne i zawsze dalekie od prawdy ujmującej i najgłębszej, prawdy niewyrażalnej i niewyobrażalnej, prawdy o Miłości Boga do człowieka.

Może więc lepiej zacząć od drugiej strony, od strony człowieka i jego odpowiedzi na tę Miłość? Tylko, że wtedy znowu powstaje trudność, bo jak odpowiedzieć na coś, czego się do końca nie zrozumiało…? Kiedy Bóg pochyla się nad człowiekiem, kiedy Bóg przychodzi do człowieka, to wypada jedynie klęknąć i adorować, pochylić się w milczeniu nad Bogiem złożonym w żłobie i pozostać tak … być może przez wieczność. Prawda nieogarniona i jakże często zapomniana, zasłonięta jedynie bożonarodzeniowymi tradycjami. Prawda o Bogu-Człowieku, Prawda o Bogu, Który tak bardzo ukochał człowieka! Tylko czy ja zdaję sobie choć odrobinę sprawę z ogromu tej Miłości? Czy ja próbuję chociaż przez chwilę poddać się wielkości tej prawdy? Czy przypadkiem ogromu tego wydarzenia nie sprowadziłem jedynie do słodkawych kolęd i „pobożnego” uczestnictwa w Pasterce, do łamania się opłatkiem i pustych, okrągłych życzeń przy wigilijnym stole, do białego obrusa i sianka pod nim?

Jakże łatwo zbanalizować największe prawdy i „oswoić” największe i najbardziej niezwykłe wydarzenia … „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światło …” tylko, że my zamieniliśmy to światło … na choinkowe świecidełka …

Pasterka

Jak co roku wiara i tradycja przyprowadziły nas na pasterkę.

Jak co roku słuchamy opisu Bożego Narodzenia.

Jak co roku towarzyszy nam ta sama zimowa sceneria.

Składamy te same życzenia, śpiewamy te same kolędy.

Wszystko to samo.

Tylko miejsc pustych przybywa przy naszych stołach.

A ja troche starszy, trochę inny, bardziej nowoczesny, bardziej wykształcony, bardziej zabiegany.

A Bóg?

Od wieków ten sam, stający się z każdym Bożym Narodzeniem człowiekiem. By być bliżej mnie.

Od wieków ten sam, walczący o moja wiarę, miłość i chrześcijańską nadzieję. Walczący o mnie i o Ciebie.

A świat ?

Od wieków stając się piękniejszy i atrakcyjniejszy próbuje zawładnąć moją wiarą i moim życiem.

Byśmy tylko nie zdążyli do Betlejem przywitać rodzącego się Jezusa.

Byśmy tylko nie usłyszeli jak płacze nad światem, który chce pozbawić Go należnego miejsca.

Ale my jesteśmy tu dzisiaj. Droga naszej wiary przyprowadziła nas do żłóbka, aby uklęknąć przed tą wielką tajemnicą, zatopić się w cichej modlitwie, napełnić się energią miłości.

By świat nigdy nie oderwał nas od Niego.

By Bóg nigdy nie musiał płakać nad moją wiarą.

A człowiek nie musiał płakać nad moim człowieczeństwem.

_____________________________________________________

Christmas Eve

As every year the Faith or the tradition guided us today to the church, to take part in this Mass.

As every year we are listening to the story of the Nativity of Christ among us.

As every year in our way through the year we are once again celebrating Christmas.

We are sending to our friends and relative the same Christmas wishes, sometimes singing the same Christmas Carols.

Apparently everything the same, repeated every year in the same or similar sequence …

But only at our tables there is somebody lacking, and instead of the person who should be there … there is an empty place …

And I? I am a little bit older, maybe a little bit more clever more modern, more eloquent and at the same time more tired, more busy, and –let us be frank- weaker and more fragile.

And what about God?

Throughout centuries the same, unchangeable, unalterable, eternal. With every Christmas He is becoming one among us, Emanuel – God with us. Is He closer to me, every year? Am I closer to Him every year?

For centuries the same Triune God: the Father, God the Son and God the Holy Spirit, trying constantly to offer me a deeper faith, more authentic love and stronger hope. He is striving to have a place in my life.

And what about the world?

Throughout centuries and millennia more beautiful, more attractive, more tempting and trying to overwhelm me, trying to take over on my faith, my love, my hope and finally my life. The world is constantly trying to separate me from God, to delay me in my journey to Bethlehem, to distract me so that I have no time, no possibility to meet the newborn Christ. The world is trying to distract me and to defend to listen and to see that He is weeping over the world, becoming more and more Godless.

But we are here today, we came to the crib, to kneel down and recognize Him as a Son of God. We are coming today to the church to worship and to meditate this mystery of God’s love. We are coming here to the source of this love, to get something from this unutterable Mystery of God’s Love. We are coming to ask Him to be a constantly present among us, so that the world through its sins does not fall away from His Love. We are coming to ask Him also for ourselves, so that we don’t fall away from His love. Let us pray for the intention that in our world we can see more God’s presence in our brothers, so that God don’t weep over the inhuman world

– Msza o świcie

Iz 62,11-12

Oto co Pan obwieszcza wszystkim krańcom ziemi: Mówcie do Córy Syjońskiej: Oto twój Zbawca przychodzi. Oto Jego nagroda z Nim idzie i zapłata Jego przed Nim. Nazywać ich będą „Ludem Świętym”, „Odkupionymi przez Pana”. A tobie dadzą miano: „Poszukiwane”, „Miasto nie opuszczone”.

Tt 3,4-7

Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.

Łk 2,15-20

Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił. Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.

Moje Boże Narodzenie

Zawsze zastanawia mnie fakt, jak trudno jest nam wyjść poza codzienność, poza nasze szare i przyziemne sprawy. Próbujemy to czynić przy pomocy różnych (nie zawsze najlepszych) środków. Urządzamy zabawy, pikniki, prywatki, bale, święta i festyny. I co nam najczęściej z tego pozostaje? Niewiele, albo prawie nic … czasami tylko ból głowy i pustka w kieszeniach. Ale czy jest dla nas prawdziwym świętem np. Boże Narodzenie? Czy umiemy je świętować? Przypominam sobie z mojego dzieciństwa rodzinne święta w domu. Ogromne morze wolnego czasu, leniwie i uroczyście płynące godziny świątecznych dni, zapalone lampki na choince i ciepły, dobrze nagrzany piec, odświętnie wysprzątane mieszkanie i czasami (w drugi dzień świąt) odwiedziny gości. Tak, to było świętowanie, szło się do kościoła, śpiewało kolędy, szkoda tylko, że później również znaczną część tych świątecznych dni spędzało się przed telewizorem … Wszyscy pamiętamy te święta sprzed 25-30-40 lat, na pewno uboższe i skromniejsze, a jednak pełne uroku i niepowtarzalnej atmosfery świętowania. A jak jest dzisiaj? Czy my mamy czas na świętowanie? Czy możliwości jakie się przed nami otwarły; łatwiejsza komunikacja, wczasy zimowe, możliwość wyjazdu na narty do Austrii, bardziej dostatnie życie … czy to wszystko nie spowodowało, że zatraciliśmy umiejętność świętowania, że nasze święta są pełne pośpiechu i napięć, że często nie ma tam nawet czasu na świąteczną Mszę świętą? Jak przeżywam moje Boże Narodzenie? Może za dużo jest tam wizyt, za dużo pośpiechu, za dużo pustych i nic nie znaczących odwiedzin, ucieczki od rodziny, szukania „aktywnego odpoczynku” na siłę, ucieczki od Boga i od prawdy, która jest przecież centralnym punktem tych świąt?

Czy my umiemy jeszcze świętować, wyjść z naszej codzienności, z szarych codziennych spraw i interesów?

A może ja się starzeję i żyję już tylko wyidealizowanymi wspomnieniami? A co z tych obecnych świąt mają dzieci w naszych rodzinach? Dużo prezentów i zabawek, św. Mikołaj i Gwiazdor, Dziadek Mróz i Gwiazdka … i -u niektórych- frustracje, że kolega dostał prawdziwy komputer, a ja tylko grę lub nowe buty.

Niech radość pasterzy będzie i naszym udziałem. Bóg narodził się wśród ludzi, cieszmy się tym, że do nas przyszedł, że stał się jednym z nas. Niech to będzie centralnym punktem naszego świętowania. Umiejmy to zachować w naszych sercach, jak Maryja, która rozważała to i strzegła w swoim sercu.

Spokojnych i radosnych,

chrześcijańskich i prawdziwie religijnych świąt

życzmy sobie nawzajem.

– Msza w dzień

Iz 52,7-10

O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg zaczął królować. Głos! Twoi strażnicy podnoszą głos, razem wznoszą okrzyki radosne, bo oglądają na własne oczy powrót Pana na Syjon. Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem. Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów; i wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga.

 Hbr 1,1-6

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat. Ten /Syn/, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach. On o tyle stał się wyższym od aniołów, o ile odziedziczył wyższe od nich imię. Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził? I znowu: Ja będę Mu Ojcem, a On będzie Mi Synem. Skoro zaś znowu wprowadzi Pierworodnego na świat, powie: Niech Mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży!

J 1,1-18

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.

Ono było na początku u Boga.

Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.

W Nim było życie, a życie było światłością ludzi,

a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię.

Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego.

Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości.

Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.

Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał.

Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.

A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie.

Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce.

Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa.

Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, /o Nim/ pouczył.

– Na początku było Słowo …

Cóż piękniejszego niż słowa Jana, pełne głębi i poezji?

Warto je jeszcze raz powtórzyć, wolno smakując ich głębię i piękno:

„Na początku było Słowo,

a Słowo było u Boga,

To Słowo, Które Bóg wypowiadał stwarzając wszechświat, w którym sam kiedyś miał się narodzić.

I Bogiem było Słowo.

Ono było na początku u Boga.

Wszystko przez Nie się stało,

a bez Niego nic się nie stało, co się stało.

Wszystko od Niego bierze swój początek i wszystko w nim ma zakończenie. Odwieczne Słowo Boże, które jest Bogiem, Synem Bożym, najdoskonalszym obrazem Ojca.

W Nim było Życie,

a Życie było światłością ludzi,

a światłość w ciemności świeci

i ciemność jej nie ogarnęła (…)

W Nim jest pełnia Życia, Życie samo i światłość i Prawda i Radość to Ono, Nieogarnione Słowo Boga.

A Słowo stało się ciałem

i zamieszkało wśród ludzi (…)”

Tylko, że niestety „Przyszło do swoich, a swoi Go nie przyjęli …”

Jakże smutne to i prawdziwe …

jakże prawdziwe i bolesne …

swoi GO nie przyjęli !!!!

Ja także należę do tych, którzy Go nie przyjęli …

Bo żyję moim prywatnym życiem …

Bo nawet to Słowo, Które staje się Ciałem na ołtarzu

przyjmuje tylko od wielkiego dzwonu.

Nadal jest mi obcy i daleki

i Bóg w stajence

i Bóg w moim bliźnim …

„Wielokrotnie i na różne sposoby przemawia Bóg do człowieka …”

I co z tego, skoro tylu ludzi zatyka sobie uszy?

Przemawia do nas również przez swoje Słowo Przedwieczne,

przez swojego Syna …

tylko czy my Go słuchamy?

czy my rozumiemy to Słowo?