V Niedziela Wielkiego Postu – A

Ez 37:12-14

Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam – wyrocznia Pana Boga.

 

Rz 8:8-11

A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na [skutki] grzechu duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.

 

J 11:1-45

Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Jezus usłyszawszy to rzekł: Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą.

A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: Chodźmy znów do Judei. Rzekli do Niego uczniowie: Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?

Jezus im odpowiedział: Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła. To powiedział, a następnie rzekł do nich: Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić. Uczniowie rzekli do Niego: Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje. Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego. Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć.

Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu.

Marta rzekła do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga.

Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie.

Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym.

Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?

Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat.

Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel jest i woła cię. Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać.

A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł.

Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli?

Odpowiedzieli Mu: Panie, chodź i zobacz. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował!

Niektórzy z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?

A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? Usunięto więc kamień.

Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał.

To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!

I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.

Łazarzu, wyjdź z grobu

Czasami zastanawiam się czy i ja nie jestem jak Łazarz, od wielu dni, a może miesięcy czy nawet lat będący już w grobie, cuchnący i martwy? Czy nie przywaliłem swego grobu wielkim kamieniem obojętności i ironii, drwiny i cwaniactwa? A może do mnie odnoszą się też słowa Jezusa: „Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, bo widzi światło … Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, bo brak mu światła.” A ja, czy chodzę za dnia, czy raczej wolę noc i ciemność? „Łazarzu, wyjdź z grobu!” – człowieku obudź się! Chodź w światłości dnia, a nie potkniesz się! Nie kombinuj i nie oszukuj samego siebie, bo może ci się tylko wydaje,  że jesteś żyjący i że dobrze się masz, a w rzeczywistości jesteś już trupem błąkającym się po bezdrożach i manowcach świata zmarłych. Może samego siebie i innych próbujesz tylko łudzić i mamić pozorami i maskami życia i dobrobytu, a w rzeczywistości jesteś tylko marionetką pociąganą za sznureczki swoich przyzwyczajeń, nałogów, grzechów i drobnych układzików?

Łazarzu, do ciebie mówię wyjdź z grobu i ożyj !!!!!” Przejrzyj na oczy i zobacz światło dnia, nie daj się mamić ułudom bogactwa, doczesnych uciech i przemijających sukcesów. To wszystko jest tylko złudzeniem, które prędzej czy później mija i pryska, jak bańka mydlana. Wydaje ci się, że żyjesz, wydaje ci się, że powodzi ci się dobrze i że możesz być z siebie zadowolony. Ale czy na pewno żyjesz? A może jednak jesteś w grobie i trzeba abyś usłyszał głos Chrystusa wołającego z mocą: „Łazarzu ! wyjdź z grobu !

Panie Jezu Chryste , Ty jesteś Panem życia i śmierci.

Nie pozwól mi abym był żywym trupem, ….

Homilia alternatywna

oto otwieram wasze groby …

Proroctwo Ezechiela spełnia się w sposób dosłowny w dzisiejszej Ewangelii, kiedy Jezus każe wyjść z grobu Łazarzowi. Ale jest to nadal tylko zapowiedź tego, co ma się dokonać przy końcu czasów, kiedy wszystkie groby zostaną otwarte i Chrystus „przywróci do życia nasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w nas Ducha” (Rz 8:11). Wizja proroka Ezechiela spełnia się ostatecznie w Apokaliptycznej wizji nowego Jeruzalem (Ap 7:4-10; 14:1-5; 20:12-15), gdzie niezliczone tłumy tych, którzy powstali z martwych i których groby zostały otwarte oddają hołd Bogu w liturgii Nowej Jerozolimy.

Ciało, które prowadzi do śmierci (Rz 7:24) i duch, który ożywia (J 6:63) to dwa bieguny, pomiędzy którymi rozpięty jest sens dzisiejszych czytań. Jest to zarazem przesłanie całego Wielkiego Postu, w czasie którego mamy dostrzec tę właśnie głęboką prawdę, że -jak mówi św. Paweł (Rz 8:5-6)- ci, „którzy żyją według ciała dążą do tego co chce ciało, a ciało prowadzi do śmierci”, dążność zaś Ducha prowadzi do życia i pokoju. A Chrystus, który jest Panem życia i śmierci ma moc przywrócić nam utracone przez grzech życie wieczne o ile tylko pozwolimy działać w nas Duchowi i uwierzymy Chrystusowi, że On jest Zwycięzcą śmierci. I to właśnie zapowiada Jezus w Ewangelii zwracając się do Marty przy grobie jej brata.

To napięcie między ciałem i jego pragnieniami, a duchem pojawia się zresztą dosyć często na kartach Pisma Świętego (Pwt 11:26; Mt 26:41; Gal 5:17), a w sposób bardzo dramatyczny pisze o tym św. Paweł, wołając z bólem: „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku śmierci?” i udziela jednocześnie odpowiedzi: „Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego”(Rz 7:24). Bo to Jezus Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem (J 14:6), wyzwalającym od śmierci.

Warto więc być może zadać sobie pytanie: „A ja żyję według ciała, które prowadzi do śmierci, czy według ducha, który ożywia?

oto otwieram wasze groby – 2 …

Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów.

Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała.

„…, jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą

Proroctwo Ezechiela spełnia się w sposób dosłowny w dzisiejszej Ewangelii, kiedy Jezus każe wyjść z grobu Łazarzowi. Ale jest to nadal tylko zapowiedź tego, co ma się dokonać przy końcu czasów, kiedy wszystkie groby zostaną otwarte i Chrystus „przywróci do życia nasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w nas Ducha” (Rz 8:11). Wizja proroka Ezechiela spełnia się ostatecznie w Apokaliptycznej wizji nowego Jeruzalem, (Ap 7:4-10; 14:1-5; 20:12-15), gdzie niezliczone tłumy tych, którzy powstali z martwych i których groby zostały otwarte oddają hołd Bogu w liturgii Nowej Jerozolimy.

Wszyscy boimy się śmierci. Doświadczamy tego lęku przed śmiercią bardzo bezpośrednio właśnie teraz w czasie epidemii …A przecież jest ona czymś naturalnym i nikt z żyjących nie może się przed nią wykupić. Jak bardzo dramatycznie ujął to Papież Franciszek w piątkowej wieczornej modlitwie w 2020 roku:

Myśleliśmy, że zawsze będziemy zdrowi w chorym świecie. To nie jest czas Twojego sądu, ale naszego wyboru tego, co się liczy„.

A co my wybieramy w naszym życiu codziennym? Bóg chce nam przypomnieć, co naprawdę się liczy i dlatego tak bardzo boleśnie wszystko nam „UPROŚCIŁ”.

On chce nam pokazać, właśnie to co pokazują dzisiejsze czytania:

My ciągle żyjemy pomiędzy dwoma rzeczywistościami ciała i ducha:

–           Ciało, które prowadzi do śmierci (Rz 7:24) i duch, który ożywia (J 6:63) to dwa bieguny, pomiędzy którymi, rozpięty jest sens dzisiejszych czytań. Jest to zarazem przesłanie całego Wielkiego Postu, w czasie którego mamy dostrzec tę właśnie głęboką prawdę, że -jak mówi św. Paweł (Rz 8:5-6)- ci, „którzy żyją według ciała dążą do tego co chce ciało, a ciało prowadzi do śmierci”, dążność zaś Ducha prowadzi do życia i pokoju. A Chrystus, który jest Panem życia i śmierci ma moc przywrócić nam utracone przez grzech życie wieczne o ile tylko pozwolimy działać w nas Duchowi i uwierzymy Chrystusowi, że On jest Zwycięzcą śmierci.

Warto więc być może zadać sobie pytanie: „A ja czy żyję według ciała, które prowadzi do śmierci, czy według ducha, który ożywia?

 

V Niedziela w ciągu – rok A

Iz 58:6-10

Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: Oto jestem! Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem.

1 Kor 2:1-5

Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.

Mt 5:13-16

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Światło i sól

Wmawia się nam, że jako chrześcijanie mamy być ukryci i nie wychylać się, nie afiszować z naszą wiarą, z naszymi przekonaniami, z naszą pobożnością i religijnością. Chce się zamknąć wiarę w czterech ścianach kościoła, zmusić do milczenia, rozbić nasze życie na to na co dzień i na to od święta i na niedzielę. Cały współczesny świat próbuje nam udowodnić, że wiara, to zacofanie, średniowiecze, kołtuństwo, coś czego należy się wstydzić, z czym nie należy się pokazywać, ani obnosić. Udowadnia się, że państwo, społeczeństwo, życie codzienne, szkoła, nauka, praca, odpoczynek, rozrywka wszystko co jest naszym życiem ma być a-wyznaniowe, areligijne, świeckie, laickie. Przykład? Wystąpienie premiera Francji na Konferencji Unii Europejskiej w Laeken. A co to w końcu znaczy? Nic innego jak skazanie religii na banicję, jak udowadnianie, że religia to coś całkowicie prywatnego i wstydliwego, jak udowadnianie, że człowiek wierzący, to druga lub nawet trzecia kategoria społeczna.

I odpowiedź Chrystusa -na takie zakusy- w dzisiejszej Ewangelii: „Niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre czyny” – nie piękne słowa i bombastyczne pochody i procesje, ale wasze dobre czyny! Nie chodzi o bigoterię i fanatyzm ani o religijny fundamentalizm, ale o jasne i klarowne świadectwo. Nie wstydźmy się być wierzącymi. Nasze życie nie jest i nie powinno być a-wyznaniowe, wyprane z religii i moralności, ale właśnie nią przesiąknięte, nasycone. Nasze życie powinno być święte, dobre i religijne. Mamy być solą dla tej ziemi, dla tegoż świata, wypranego z religii, z moralności i uczuć. Mamy być światłem jasno świecącym, a nie tlącą się i kopcącą świeczką. Sól, która utraciła swój smak, nadaje się tylko do wyrzucenia. Świeczka, która nie daje światła, nie jest do niczego przydatna.

Ja wierzyć dzisiaj, żeby być rzeczywiście solą dla tego świata?

Jak wierzyć dzisiaj, żeby być dla tego świata światłem w jego ciemnościach, jasnym i klarownym punktem?

IV Niedziela w ciągu roku – A

So 2:3, 3:12-13

Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy pełnicie Jego nakazy; szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory, może się ukryjecie w dzień gniewu Pańskiego. I zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana. Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości ani mówić kłamstwa. I nie znajdzie się w ich ustach zwodniczy język, gdy paść się będą i wylegiwać, a nie będzie nikogo, kto by (ich) przestraszył.

1 Kor 1:26-31

Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi.

Mt 5:1-12

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.
Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Kto wejdzie do Królestwa?

Najpierw trzeba zaznaczyć, że błogosławieństwa z dzisiejszej Ewangelii są nie tylko programem świętości, czy programem życia uczniów Chrystusa, ale są one przede wszystkim auto-charakterystyką samego Chrystusa. To On sam jest ubogi w duchu, płaczący i cichy, pokorny i miłosierny, czystego serca , łaknący sprawiedliwości i wprowadzający pokój, to On cierpi dla sprawiedliwości i jest prześladowany, to o Nim mówią kłamliwie wszystko zło. Jest to też na pewno doskonały obraz „Ebed Jahwe” – cierpiącego Sługi Jahwe ze Starego Testamentu. Warto o tym pamiętać, kiedy czytamy te piękne słowa. Kto więc chce iść za Chrystusem, powinien te słowa uczynić programem swojego życia, zarówno prywatnego, jak i zawodowego. Nie może bowiem być rozdziału czy rozdźwięku pomiędzy tym, co robię w niedzielę i tym, czym żyję na co dzień.

Warto też zwrócić uwagę na znaczenie samego słowa „błogosławiony”. Słowo to na pewno może być rozumiane jako obietnica świętości, ale także jak obietnica Bożego błogosławieństwa w życiu. Jeśli tak będę postępował w moim życiu, jeśli tymi zasadami będę się kierował, to otrzymam Boże błogosławieństwo. Wyrazem tego błogosławieństwa są związane z każdym błogosławieństwem „nagrody”, czy obietnice.

Drugie jednak znaczenie słowa „błogosławiony” jest bliższe naszym współczesnym poszukiwaniom i tęsknotom. Można by nawet powiedzieć: „chcesz być szczęśliwy żyj w taki sposób”. Nie bądź chciwy, nie bądź krzykaczem, bądź sprawiedliwy, bądź miłosierny, wprowadzaj pokój, a nie zamęt dookoła siebie, miej czyste serce i czyste spojrzenie, zobacz w drugim człowieka i uszanuj go w nim, a przy tym bądź przygotowany na niezrozumienie, na kpinę, na kłamstwo i drwiny, na niepopularność, na to, że nie będziesz „trendy”, że czasami nie będziesz „politycznie poprawny”. Ale i nagroda, jaką zyskasz, znacznie przekroczy to, co (pozornie) straciłeś.

Wielokrotnie zastanawiałem się nad błogosławieństwami z dzisiejszej Ewangelii: Warto jeszcze raz przytoczyć te przepiękne słowa ośmiu błogosławieństw i warto zadumać się nad nimi:

Błogosławieni: Ich nagrodą jest:
ubodzy w duchu, do nich należy Królestwo Niebieskie,
którzy płaczą, oni będą pocieszeni,
cisi, oni na własność posiądą ziemię,
którzy łakną i pragną sprawiedliwości, oni będą nasyceni,
miłosierni, oni miłosierdzia dostąpią,
czystego serca, oni Boga oglądać będą,
którzy wprowadzają pokój, oni będą nazwani synami Bożymi,
którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, do nich należy Królestwo Niebieskie,
jesteście gdy ludzie wam urągają, cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie
jesteście, gdy was prześladują,
Jesteście, gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu

Do której z tych kategorii, mógłbym się zaliczyć? Czy nie jestem przypadkiem zbytnio bogaty i zapatrzony tylko w siebie, albo wrzaskliwy i zarozumiały, niesprawiedliwy i obojętny, niemiłosierny? Czy mojego serca, wzroku, myśli nie zalewa brud i nieład moralny? A może całe moje życie to jedna wielka walka i wojna z innymi? Czy to raczej nie ja urągam, nie ja prześladuję, nie ja podjudzam, kłamię, kopię dołki, myślę tylko o sobie i swoich interesach, szukam tylko swojej sprawiedliwości i swojej wygody, swojego dobra, a w końcu tylko siebie. I moją nagrodę będzie ….. PUSTKA, SAMOTNOŚĆ, OPUSZCZENIE. Nie widziałem innych, byłem zapatrzony w siebie i … przez wieczność będę tylko sam ze sobą …. niepocieszony, nienasycony, odrzucony, smutny, opuszczony … zdany wyłącznie na siebie, oglądający tylko siebie, bo stale tylko o sobie myślałem i dla siebie żyłem!

Jeszcze jest czas na zmianę,
jeszcze mogę zmienić swoje życie,
jeszcze mogę zobaczyć innych
i przestać żyć tylko dla siebie.

III Niedziela w ciągu roku – A

Iz 8:23b-9:-3

W dawniejszych czasach upokorzył Pan krainę Zabulona i krainę Neftalego, za to w przyszłości chwałą okryje drogę do morza, wiodącą przez Jordan, krainę pogańską. Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów.

1 Kor 1:10-13.17

A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli. Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża.

Mt 4:12-23

Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalegou, Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.

Cokolwiek uczyniliście …

Kiedy Chrystus przyszedł z Dobrą Nowiną na ziemię, ludzie rzeczywiście widzieli w Nim kogoś, kto był dobry, po prostu dobry na co dzień i nie po to, aby Go inni widzieli i chwalili. On widział cierpienie ludzi chorych, potrzeby ludzi ubogich i głodnych, On nie musiał być proszony, błagany, nagabywany. Miał oczy zawsze otwarte na potrzeby ludzi i uzdrawiając, lecząc, karmiąc, czyniąc dobro nie robił nikomu łaski, nie wynosił się, nie poniżał nikogo i nie upokarzał. Rzeczywiście, kiedy On przechodził przez ziemię, mieszkańcom kraju mroków zabłysło światło (Mt 4,16). Ewangelia, którą On głosił jest rzeczywiście, Dobrą Nowiną o zbawieniu, o wyzwoleniu człowieka. Ewangelia przez Niego głoszona była poparta czynem, Jego dobrym działaniem, Jego dobrocią i miłością do człowieka, która wyrażała się nie w słowach, ale w czynach. On wyzwalał człowieka, przynosząc mu dobrą nowinę, czynił go wolnym przez najprostsze dobre czyny.

A jak jest z nami? Czy my postępujemy drogą Mistrza? Czasami głosimy piękne słowa o miłości, głosimy Dobrą Nowinę ubogim i jesteśmy przekonani, że naśladujemy Chrystusa. Ale nasze postępowanie nie idzie w parze z naszymi słowami. Jesteśmy ślepi na potrzeby ludzi ubogich. Dajemy się prosić i błagać, każemy innym czekać na naszą dobroć i łaskawość. Czasami udajemy, że nie widzimy. Czasami jesteśmy rzeczywiście ślepi i zapatrzeni tylko w siebie, widzimy tylko nasze własne sprawy i interesy. Czasami lekceważymy sobie innych i nie zwracamy uwagi na ich potrzeby, na ich biedę, bo mamy tyle innych spraw na głowie, bo jesteśmy tacy zapracowani, tacy zabiegani, tacy zajęci. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to często po to, aby nas inni widzieli i chwalili. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to robimy to ostentacyjnie i na pokaz. Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc. A ponadto mówił wprost: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnie to uczyniliście. Ale też : Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych tego i mnie nie uczyniliście. Czy ja idę przez ziemię śladami Chrystusa, czyniąc dobrze? Bez proszenia, bez łaski, bez wielkich słów i nie na pokaz?

Czy nie lekceważę sobie człowieka stojącego nieraz obok i czekającego na moją pomoc, bo jestem taki zajęty… SOBĄ?

I w związku z powyższym — cokolwiek uczyniliście … – taka refleksja na temat tego, co stało się z naszymi rodzinami:

rodzino, gdzie jesteś ⁉️
Tym, co charakteryzuje znaczną część (o ile nie większość) współczesnych rodzin, jest katastrofalna erozja rodzinnych więzi.
Starsi, schorowani, zniedołężniali rodzice nie mogą liczyć na pomoc swoich dzieci, które mają wszystko, tylko nie czas dla rodziców. Przypominają sobie o rodzicach tylko wtedy, kiedy trzeba wnuki podrzucić „na przechowanie”.
Sytuacja jest katastrofalna, a egoizm i zwykła bezmyślność po stronie ludzi młodych są obezwładniające i nie dadzą się niczym wytłumaczyć.
Jest ewidentnie widoczne, że jest to efekt diabolicznej, marksistowsko-lewackiej ideologii, która za wszelką cenę i wszelkimi sposobami chce zniszczyć rodzinę. I tu nie ma się co dziwić!
Przerażeniem jednak ogarnia fakt, że tak wielu młodych za tą ideologią poszło … i nie widzą w tym żadnego problemu … ŻADNEGO ‼️
I kilka przykładowych zdjęć:

Homily in English

Whatever you did …

When Christ came with good news to the earth people actually saw in him someone who was good, just good, good in everyday life, and not so that others saw him and praised. He saw the suffering of the sick, the needs of the poor and hungry, he does not have to be asked, begged or hounded. His eyes were always open to the needs of the people and healing, helping, feeding, doing good to anyone who was in need, do not humiliate anyone and not neglected. Indeed, when he passed through the land, to the people of the country the gloom a light has shone (Matthew 4:16). The Gospel that he preached is indeed good news of salvation, liberation of man. Gospel preached by Him was supported by His deeds, His good action, His kindness and love for man, which was expressed not in words but in deeds. He liberated man, bringing to people the good news, He did it free by simple good deeds.

And how is it with us? Do we follow our Master? Sometimes we speak beautiful words about love, preach the Good News to the poor, and we are confident that we imitate Christ. But our actions do not go hand in hand with our words. We are blind to the needs of the poor. We give but we wait to asked and pleaded, we tell others to wait for our goodness and kindness. Sometimes we pretend that we do not see. Sometimes we are really blind and just gazing at each other, we see only our own affairs and interests. Sometimes we neglect bothers and the others. We do not pay attention to their needs, their poverty, because we have so many other things to worry about, because we’re so busy, so busy. If we’re good, it is often so that to be seen by others and to be praised. If we’re good, we do it so ostentatiously as a kind of a show. Jesus went through the land doing good. And he spoke bluntly: Whatever you did for one of these least brothers of mine you did it to me. But also: Whatever you did not do for one of these least brothers of mine you did not do it to me. Do I go through the life in the footsteps of Christ, doing good? Without asking, without playing „graciousness”, without big words and not on to be seen and applauded?

Do not underestimate a man standing next to you, and sometimes waiting for your help, because you are so busy … Too much concern about YOURSELF?