Wniebowstąpienie Pańskie — rok B

Dz 1,1-11

Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: Słyszeliście o niej ode Mnie – /mówił/ – Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym. Zapytywali Go zebrani: Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela? Odpowiedział im: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.

Ef 4,1-13

Bracia:

Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.

Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. Dlatego mówi Pismo: «Wstąpiwszy na wysokości, wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary». Słowo zaś „wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić. On też ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, aby przysposobili świętych do wykonywania posługi dla budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

Ewangelia w roku B                                                   Mk 16, 15-20

Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga

+ Zakończenie Ewangelii według świętego Marka.

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich:

« Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie ».

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Oto słowo Pańskie.

Chrystus nie pozostawia nas samymi

Wniebowstąpienie Pana Jezusa jest jedynie zakończeniem Jego widzialnej obecności na ziemi. Po Wniebowstąpieniu Chrystus nie ukazuje się już w postaci cielesnej swoim uczniom, ale wcale nie znaczy to, że przestaje być obecny wśród nich, wśród nas… Sam przecież powiedział: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata„. Ta jego wieloraka obecność w Kościele i w naszym życiu jest nam wszystkim znana. Niestety nie zawsze jesteśmy tego świadomi i nie zawsze zwracamy na to uwagę. Bardzo często jesteśmy zniechęceni i mamy pretensje do Boga, że nas opuścił, że o nas zapomniał, że (szczególnie w chwilach trudnych) odwrócił się do nas plecami. Czy jednak nie jest raczej tak, że to my o Nim zapominamy, że to my odwracamy się do Niego plecami, że to my Go lekceważymy, a przypominamy sobie o Nim jedynie w sytuacji kryzysowej, na zasadzie powiedzenia” „jak trwoga to do Boga„?

Co więcej, czy nie jest i tak, że czasami chcielibyśmy, aby nie był obecny w naszym życiu, żeby nie przypominał nam o swoje obecności np. wyrzutami sumienia, z powodu krzywdy wyrządzonej innym przez nas lub faktem, że zamykamy oczy na potrzeby bliźnich i usypiamy swoje sumienie obojętnością? Czy nie jest tak, że ta Jego obecność jest czasami drażniąca i niewygodna i wolelibyśmy o niej zapomnieć? Czy nie jest tak, że chcielibyśmy się przed tą Jego niewygodną obecnością ukryć, pozbyć się jej i tym samym móc czasami coś zrobić bez wyrzutów sumienia i tego niewygodnego poczucia winy?

Chrystus nigdy nie pozostawia nas samymi i właśnie wtedy, kiedy wydaje się nam, że jest bardzo daleko lub kiedy chcielibyśmy, aby był bardzo daleko, On jest najbliżej nas i pochyla się nad nami cierpliwie i z Miłością. Wstępując do nieba, stał się niewidzialny dla naszych oczu, ale to wcale nie znaczy, że stał się nieobecny, odległy i daleki…

Słowa Jezusa cytowane w dziejach Apostolskich: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi…” i te, cytowane w Ewangelii: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony…” wywołują niejako automatyczną refleksję i pytanie: „czy ja, jako uczeń Chrystusa jestem świadkiem? Czy ja, jako uczeń Chrystusa głoszę Ewangelię?” Coraz częściej zdarza mi się słyszeć odpowiedź: „A co mnie to obchodzi?!

Słowa Jezusa o mocy Ducha Świętego i misji głoszenia Ewangelii są dla nas wyzwaniem. Czy jesteśmy świadkami Jego miłości i zbawienia? Czy dzielimy się Ewangelią z innymi? To pytania, które warto sobie stawiać i na które warto szukać odpowiedzi.

Panie nie pozwól mi nigdy zapomnieć o Twojej — w moim życiu — obecności.

VI Niedziela Wielkanocna – B

Dz 10,25-26.34-35.44-48

A kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Piotr podniósł go ze słowami: Wstań, ja też jestem człowiekiem. Wtedy Piotr przemówił w dłuższym wywodzie: Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Kiedy Piotr jeszcze mówił o tym, Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali nauki. I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Piotrem, że dar Ducha Świętego wylany został także na pogan. Słyszeli bowiem, że mówią językami i wielbią Boga. Wtedy odezwał się Piotr: Któż może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my? I rozkazał ochrzcić ich w imię Jezusa Chrystusa. Potem uprosili go, aby zabawił <u nich> jeszcze kilka dni.

1J 4,7-10

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.

J 15,9-17

Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał — aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.

Wytrwajcie w miłości mojej

Ewangelia dzisiejsza jest fragmentem długiej mowy pożegnalnej Chrystusa w czasie Ostatniej Wieczerzy. Mowa ta rozpoczyna się w rozdziale 13 i kończy w rozdziale 17.  Zajmuje więc w Ewangelii św. Jana aż pięć rozdziałów. W całej tej długiej katechezie Jezus kilkanaście razy podkreśla znaczenie i wagę miłości. Rozpoczyna się ta katecheza od umycia nóg Apostołom. Na zakończenie Chrystus stwierdza: „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.” (Jn 13:15). Po wyjściu Judasza mamy słowa: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie.” (Jn 13:34). W rozdziale 14-tym po wskazaniu drogi do Ojca Jezus znowu podkreśla: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania.” (Jn 14:15). Kolejny 15-ty rozdział przynosi nam słowa czytane w dzisiejszej Ewangelii. W rozdziale 16-tym zapowiadając otarcie swoją mękę i śmierć obiecuje Ducha świętego – Pocieszyciela, Który ma doprowadzić uczniów do całej prawdy. A w końcu w rozdziale 17-tym modli się o uświęcenie uczniów w prawdzie. Już nawet taka pobieżna tylko analiza mowy pożegnalnej Chrystusa ukazuje głęboki związek miłości z prawdą, ale i szczególne znaczenie Miłości w życiu uczniów. Nie bez powodu chyba Papież Benedykt XVI zatytułował pierwszą swoją encyklikę „ Caritas in Veritate” – „Miłość w Prawdzie”. A rozpoczyna ją od bardzo głębokiej refleksji: „Miłość w Prawdzie, której Jezus Chrystus dał świadectwo swoim życiem ziemskim, a zwłaszcza swoją śmiercią i zmartwychwstaniem, stanowi zasadniczą siłę napędową prawdziwego rozwoju każdego człowieka i całej ludzkości. Miłość —«caritas» — to nadzwyczajna siła, która każe osobom odważnie i ofiarnie angażować się w dziedzinie sprawiedliwości i pokoju. To siła, która pochodzi od Boga — odwiecznej Miłości i absolutnej Prawdy.” Niestety w naszej kulturze słowo miłość zostało zdegradowane do poziomu albo czysto biologicznego pożądania, albo co najwyżej efemerycznego i kapryśnego uczucia. Miłość bez prawdy staje się nie „siłą pochodzącą od Boga”, ale ślepą i ostatecznie niszczycielską mocą, która z Bogiem nie ma nic wspólnego.

Ktoś zadał mi kiedyś pytanie: „Zdaję sobie sprawę, że miłość jaką Bóg nam proponuje nie może być rozumiana tak, jak „ludzka miłość”, te wszystkie uczucia, emocje, odczucia itd. Jak jednak możemy poznać miłość Boga do nas? Czym naprawdę jest miłość?

Jak myślisz, jaka powinna być odpowiedź?

Moja odpowiedź brzmi:

    • Bóg tak nas umiłował, że dał swego Jednorodzonego Syna dla naszego zbawienia.
    • Największym wyrazem miłości Boga do człowieka jest Ofiara Jezusa Chrystusa na krzyżu.
    • Nie ma większej miłości, niż oddać życie za przyjaciół ….
    • Duch Święty dany nam w Sakramencie Chrztu, to właśnie jest miłość Boga do człowieka …
    • Kolejnym widocznym znakiem miłości Boga jest Eucharystia …, ale także Kościół, Sakramenty …
    • Musimy zobaczyć i rozpoznać tę miłość, tam gdzie Ona naprawdę jest … to znaczy w Bogu, w Jezusie Chrystusie i w Sakramentach …
    • Bóg na pewno nie kocha nas w emocjonalny, powierzchowny i kapryśny sposób :-).

I to właśnie stara się pokazać nam w dzisiejszej Ewangelii Jezus, Który jest ostatecznym objawieniem Miłości Boga do człowieka.

Kto zachowuje przykazania trwa w Miłości …

Rozważania poprzedniej niedzieli zakończyliśmy stwierdzeniem, że nikt nie może twierdzić iż wierzy w Boga, jeśli nie zachowuje przykazań, a szczególnie przykazania Miłości. Ten temat rozwijany jest w dzisiejszej Ewangelii i w drugim dzisiejszym czytaniu. I znowu powraca odwieczne pytanie: „A czymże jest miłość? ” I najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest wypowiedź samego Jezusa: „Jeśli będziecie zachowywać Moje przykazania, będziecie trwać w miłości … ” oraz „Miłujcie się jak ja was umiłowałem … „. Tego rodzaju odpowiedzi wykluczają od razu i stanowczo wszelkiego rodzaju sentymentalizmy i czułostkowości Potwierdza to niejako św. Jan pisząc; „Bóg nas tak umiłował, że posłał nam swojego Jednorodzonego Syna, aby nas zbawić„. A dokonało się to nie przez czułostkowe sentymentalizmy, ale przez śmierć na krzyżu. Spotkanie z żywym Bogiem, Który jest Miłością owocuje miłością czynną, zachowaniem przykazań, wzajemną pomocą i dobrem, pokorą i życzliwością, a nie poezją, pioseneczkami i mdłą uczuciowością. To bardzo piękne śpiewać, deklamować, zachwycać się i patetycznie unosić, nie widząc jednocześnie cierpienia, krzywdy, niesprawiedliwości i lekceważąc sobie Boże przykazania. To bardzo pięknie i … bardzo łatwo. Ale niestety nie jest to ani szczere, ani prawdziwe, ani trwałe, i na dobra sprawę nic wspólnego z Miłością nie ma …

W swoim notatkach zapisałem kiedyś: „Czy to jest jeszcze chrześcijaństwo, kiedy jeden chrześcijanin umiera z głodu, w czasie gdy inny dobry (?) chrześcijanin jest chory z przejedzenia? ” I myślę, że odpowiedź jest jedna: „NIE! To nie jest chrześcijaństwo i nic wspólnego z Chrystusem to nie ma! „. I nie pomogą tu żadne słowne deklaracje, wyznania, rozczulanie się i najbardziej skomplikowane i zawiłe socjologiczne, a nawet teologiczne dyskusje i rozprawy. Niestety my sami tak często obojętnie do tego podchodzimy, usprawiedliwiając się bezsilnym i rozgrzeszającym: „A co ja mogę? ” I znowu odpowiedź samego Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście to uczynili„.

A co ja uczyniłem …. ?
Jak ja miłuję … ?

Czy mój katolicyzm nie jest również tylko płytki, powierzchowny i triumfalistyczno — słodko — nijaki?

03.05. Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski

Ap 11,19a. 12,1.3-6a.10ab

Potem Świątynia Boga w niebie się otwarła i wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. I inny znak się ukazał na niebie: Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów – a na głowach jego siedem diademów – i ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię. I stanął Smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię. I porodziła syna – mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca.

PSALM RESPONSORYJNY

Jdt 13,18bcda.19-20

Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.

Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego

spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi,

i niech będzie błogosławiony Pan Bóg,

Stwórca nieba i ziemi.

Twoja ufność nie zatrze się aż na wieki

w sercach ludzkich wspominających moc Boga.

Niech Bóg to sprawi,

abyś była wywyższona na wieki.

Kol 1,12-16

Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów. On jest obrazem Boga niewidzialnego – Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.

Alleluja, alleluja, alleluja

Jezus powiedział do ucznia: „Oto Matka twoja”,
i od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Alleluja, alleluja, alleluja

J 19,25-27

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Królowa? A co to znaczy?

  • Konstytucja 3 Maja z 1791 roku, a w rok później liberum veto i Targowica,
  • Śluby Króla Jana Kazimierza, Częstochowa, kult Maryjny i w pewnym okresie najbardziej pijacki naród w Europie, (na szczęście obecnie już kilka innych narodów nas wyprzedza, ale to wcale nie znaczy, że w Polsce nie ma pijaków),
  • „Boże coś Polskę … ” śpiewane z głębokim przekonaniem w czasach komuny i jakoś tak szybko o tym zapomnieliśmy, że wrócił nam Ojczyznę wolną, bo sami poddajemy ją w niewolę przez nasze elekcje i wybory,
  • Pielgrzymki na Jasną Górę i nasze narodowe przywary i grzechy,
  • Papież – syn Polskiego Narodu i nasze życie moralne i codzienne dalekie od przykazań i od Boga,
  • Maryja – Królową Polski i tak niewielu przejmujących się Jej słowami: „Uczyńcie cokolwiek mój Syn wam powie!”

Jesteśmy narodem pełnym sprzeczności. Co to znaczy, że Maryja jest Królową Polski? Czyżby była to tylko okazja do jeszcze jednego dnia wolnego w pracy?

A Europa patrzy na Polskę z nadzieją, że nasza religijność pomoże im odnaleźć to co zagubili w swoim dobrobycie … Czy Polska rzeczywiście nie ma takiej właśnie misji do spełnienia? Czy nie po t o, Maryja została ogłoszona za Królową Polski, aby dać współczesnej spoganizowanej Europie na powrót Chrystusa?

A może warto przypomnieć, że Polski Papież przez prawie 27 lat swego pontyfikatu stale wskazywał na Jej szczególną rolę w życiu Kościoła i naszego Narodu. Jego „TOTUS TUUS” – Cały Twój mógłby przecież być hasłem życia każdego Polaka.

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI, MÓDL SIĘ ZA NAMI

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI, BĄDŹ MOCĄ TWOJEGO LUDU

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI – nie pozwól abyśmy się stali królestwem zła, egoizmu, pychy, zdrady, niemoralności i szatana!

  • Królowa Polski

Dzień 3 Maja jest dla nas Polaków dniem szczególnym. W tym dniu w sposób wyjątkowo uroczysty wołamy do Maryi słowami modlitwy: Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko…. Nasza narodowa historia od swych początków związana jest z kultem Maryi. Już w czasach Mieszka I w Gnieźnie została wzniesiona pierwsza świątynia pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. Z XIII wieku pochodzi hymn rycerstwa polskiego Bogurodzica. O szczególnej więzi łączącej Polaków z Maryją mówią również wieki niełatwej historii narodu. Wzywając Jej imienia, ruszali w bój nasi rycerze pod Grunwaldem. Jej szczególnej opieki naród doświadczył, gdy potop szwedzki zalewał polską ziemię, to w Jej Jasnogórskim domu naród czuł się wolny podczas długiej nocy zaborczej niewoli, to w niej polskie wojsko szukało nadziei broniąc dopiero co odzyskanej niepodległości Ojczyzny w roku 1920. To o Królowej Polski mówił hitlerowski okupant, że gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, pozostała jeszcze Święta z Jasnej Góry. To przy Niej stając, udręczony totalitarnym systemem powojennych lat, naród nie tracił ducha.

Jest rzeczą znamienną, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, związała się z dniem 3 maja. W roku 1656 król Jan Kazimierz powierzył Matce Bożej Koronę Polską, a później, w Konstytucji 3 Maja z 1791 roku, tytuł ten został potwierdzony przez Polski Sejm. Ten dzień przy końcu XVIII stulecia połączył w sobie u naszych praojców świadomość największego zagrożenia z poczuciem koniecznej przemiany. Naród przeszedł przez grób. Przez 150 lat trwała niewola, w czasie której Polacy uświadamiali sobie, że jest Ktoś, kto ma za sobą doświadczenie grobu; że Ten, który przeszedł przez grób – Jezus Chrystus – stał się Zwiastunem Zmartwychwstania. Naród czuł, że historyczny cios – niewola zadana prawie nazajutrz po wielkiej Reformie 3 Maja – jest krzywdą; że w imię sprawiedliwości, w imię ładu i moralności, po doświadczeniu grobu musi przyjść zmartwychwstanie.

Dziś Polsce nie grozi już niewola, jak przed wiekami. Dziś toczy się walka o ducha narodu, o wierność wartościom, które ukształtowały polską tożsamość. Odkąd Polska przez przyjęcie chrztu weszła w krąg kultury chrześcijańskiego Zachodu, wraz z innymi narodami Europy staliśmy się współtwórcami, a zarazem dziedzicami jej bogatej historii i kultury. Dziś kiedy Europa coraz bardziej jednoczy się pod względem ekonomicznym i politycznym, trzeba szczególnej troski, by nie zatracić cennego dziedzictwa duchowego, które ją uformowało.

Nie wystarczy, aby Europa była wspólnym rynkiem, przestrzenią, po której można się swobodnie przemieszczać. Zjednoczenie Europy musi opierać się o wartości, które wyrastają z korzeni naszej cywilizacji, takie jak: pojednanie, pokój, solidarność, sprawiedliwość i wolność, A PRZEDE WSZYSTKIM WIERNOŚĆ NASZYM CHRZEŚCIJAŃSKIM KORZENIOM!

W tej wielkiej pracy, która stoi przed jednoczącym się kontynentem, nie może zabraknąć wkładu Polaków. To, czym Polska może i powinna usłużyć Europie i światu, to włączenie się w odbudowywanie wspólnoty ducha, opartej na wierności Ewangelii we własnym domu. Nasz naród, który tak wiele wycierpiał w przeszłości, a szczególnie w okresie II wojny światowej, ma dziś do zaofiarowania Europie wkład kulturowy budowany na chrześcijańskich wartościach. Znajduje to swój wyraz nie tylko w praktykach religijnych znacznej części społeczeństwa, lecz również w konkretnych postawach ludzi zajmujących się życiem publicznym – polityków, ekonomistów, dziennikarzy, ludzi nauki i sztuki.

Jako naród będący dziedzicem kultury europejskiej nie możemy obojętnie przyglądać się procesom zachodzącym na naszym kontynencie. Gdy Europa na nowo szuka swojej tożsamości, chrześcijanie w Polsce, którzy z mandatu Chrystusa powołani są do jednania wszystkich ludzi bez względu na ponoszone ofiary, powinni widzieć w tym wyzwanie dla siebie.

Wpatrzeni w trzecie tysiąclecie, stajemy przed Maryją, Królową Polski, prosząc Ją o opiekę nad naszym narodem, byśmy nie zapomnieli i nie zmarnowali tego, co minione pokolenia naszych rodaków wypracowały i czego za wielką cenę nie jeden raz w historii broniły.

  • Oczy świata są zwrócone na Polskę

Wielu intelektualistów chrześcijańskich na Zachodzie wiąże z Polską i jego katolicyzmem duże nadzieje.

Pozostają oni pod wrażeniem rozmachu pontyfikatu Jana Pawła II ale i Jego ostatniej kanonizacji i rozumują następująco: Papież nie wziął się znikąd, uformowała go określona tradycja religijna i kulturowa, i w tradycji tej musi tkwić spory potencjał duchowy, skoro wydała ona tak wybitną jednostkę. Jeden z czołowych intelektualistów amerykańskich, redaktor naczelny pisma „First Things”, Richard Neuhaus uważa, że impuls do nowej ewangelizacji Europy wyjdzie właśnie z Polski. Podobnie uważa też rektor uniwersytetu w Pampelunie w Hiszpanii, zaś nieżyjący już brat Roger, założyciel protestanckiej wspólnoty Taize, powiedział wprost: „Wiosna Kościoła wyjdzie z Polski”. Papież Franciszek, w swoim niedawnym wystąpieniu telewizyjnym podziękował Polakom za Papieża Jana Pawła, za świętego Jana Pawła.

A gdzie my naprawdę jesteśmy?

O to bowiem prosił Papież, o to się modlił dla Polski, o mądre zagospodarowanie wolności, o to abyśmy umieli dać światu, to czego mu obecnie najbardziej brakuje.

Kard. G. Danneels – były prymas Belgii zapytany o to, jak Polska może ustrzec się losu zlaicyzowanej i pogańskiej Europy Zachodniej mówi:

Sekularyzacja poprzez praktyczny konsumpcjonizm jest nawet bardziej niebezpieczna od teoretycznego, komunistycznego ateizmu. Wy przeżyliście już ów teoretyczny i komunistyczny ateizm, ale !!! Musicie uważać, aby nie paść ofiarą demonów bogacenia się. Bogactwo bowiem generuje pełną pychy i zarozumiałości samowystarczalność. A to właśnie, pyszne poczucie samowystarczalności; jest największym niebezpieczeństwem dla chrześcijanina i jego wolności.

To wszystko, to tylko myśli, jakie przychodzą mi w tym dniu szczególnym, kiedy świętujemy odzyskanie niepodległości, kiedy mówimy o wolności. Trzeba abyśmy tę wolność naprawdę głęboko i z mądrością umieli przeżywać, abyśmy nie popadli w karykaturę wolności, w jej zaprzeczenie, jakim jest o wiele większe, wewnętrzne zniewolenie ducha.

Może więc warto przemyśleć głęboko słowa św. Pawła zacytowane na początku:

Do wolności wyswobodził nas Chrystus.

Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału,

wręcz przeciwnie,

miłością ożywieni

służcie sobie wzajemnie!


  • Konstytucja 3 Maja z 1791 roku, a w rok później liberum veto i Targowica,
  • Śluby Króla Jana Kazimierza, Częstochowa, kult Maryjny i w pewnym okresie najbardziej pijacki naród w Europie, (na szczęście obecnie już kilka innych narodów nas wyprzedza, ale to wcale nie znaczy, że w Polsce nie ma pijaków),
  • „Boże coś Polskę … ” śpiewane z głębokim przekonaniem w czasach komuny i tak szybko tym zapomnieliśmy, że wrócił nam Ojczyznę wolną, bo sami poddajemy ją w niewolę przez nasze elekcje i wybory,
  • Pielgrzymki na Jasną Górę i nasze narodowe przywary i grzechy,
  • Papież – syn Polskiego Narodu i nasze życie moralne i codzienne dalekie od przykazań i od Boga,
  • Maryja – Królową Polski i tak niewielu przejmujących się Jej słowami: „Uczyńcie cokolwiek mój Syn wam powie!”

Jesteśmy narodem pełnym sprzeczności. Co to znaczy, że Maryja jest Królową Polski? Czyżby była to tylko okazja do jeszcze jednego dnia wolnego w pracy?

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI MÓDL SIĘ ZA NAMI

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI BĄDŹ MOCĄ TWOJEGO LUDU

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI – nie pozwól abyśmy się stali królestwem zła, egoizmu, pychy, zdrady, niemoralności i szatana!

Nie wolno też zapomnieć i o tym, że Maryja Królowa Polski, to także Matka Ukrzyżowanego, Która całym swoim życiem na Syna wskazuje.

Dzień 3 Maja jest dla nas Polaków dniem szczególnym. W tym dniu w sposób wyjątkowo uroczysty wołamy do Maryi słowami modlitwy: Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko…. Nasza narodowa historia od swych początków związana jest z kultem Maryi. Już w czasach Mieszka I w Gnieźnie została wzniesiona pierwsza świątynia pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. Z XIII wieku pochodzi hymn rycerstwa polskiego Bogurodzica. O szczególnej więzi łączącej Polaków z Maryją mówią również wieki niełatwej historii narodu. Wzywając Jej imienia, ruszali w bój nasi rycerze pod Grunwaldem. Jej szczególnej opieki naród doświadczył, gdy potop szwedzki zalewał polską ziemię, to w Jej Jasnogórskim domu naród czuł się wolny podczas długiej nocy zaborczej niewoli, to w niej polskie wojsko szukało nadziei broniąc dopiero co odzyskanej niepodległości Ojczyzny w roku 1920. To o Królowej Polski mówił hitlerowski okupant, że gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, pozostała jeszcze Święta z Jasnej Góry. To przy Niej stając, udręczony totalitarnym systemem powojennych lat, naród nie tracił ducha.

Jest rzeczą znamienną, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, związała się z dniem 3 maja. W roku 1656 król Jan Kazimierz powierzył Matce Bożej Koronę Polską, a później, w Konstytucji 3 Maja z 1791 roku, tytuł ten został potwierdzony przez Polski Sejm. Ten dzień przy końcu XVIII stulecia połączył w sobie u naszych praojców świadomość największego zagrożenia z poczuciem koniecznej przemiany. Naród przeszedł przez grób. Przez 150 lat trwała niewola, w czasie której Polacy uświadamiali sobie, że jest Ktoś, kto ma za sobą doświadczenie grobu; że Ten, który przeszedł przez grób – Jezus Chrystus – stał się Zwiastunem Zmartwychwstania. Naród czuł, że historyczny cios – niewola zadana prawie nazajutrz po wielkiej Reformie 3 Maja – jest krzywdą; że w imię sprawiedliwości, w imię ładu i moralności, po doświadczeniu grobu musi przyjść zmartwychwstanie.

Dziś Polsce nie grozi już niewola, jak przed wiekami. Dziś toczy się walka o ducha narodu, o wierność wartościom, które ukształtowały polską tożsamość. Odkąd Polska przez przyjęcie chrztu weszła w krąg kultury chrześcijańskiego Zachodu, wraz z innymi narodami Europy staliśmy się współtwórcami, a zarazem dziedzicami jej bogatej historii i kultury. Dziś kiedy Europa coraz bardziej jednoczy się pod względem ekonomicznym i politycznym, trzeba szczególnej troski, by nie zatracić cennego dziedzictwa duchowego, które ją uformowało.

Nie wystarczy, aby Europa była wspólnym rynkiem, przestrzenią, po której można się swobodnie przemieszczać. Zjednoczenie Europy musi opierać się o wartości, które wyrastają z korzeni naszej cywilizacji, takie jak: pojednanie, pokój, solidarność, sprawiedliwość i wolność.

W tej wielkiej pracy, która stoi przed jednoczącym się kontynentem, nie może zabraknąć wkładu Polaków. To, czym Polska może i powinna usłużyć Europie i światu, to włączenie się w odbudowywanie wspólnoty ducha, opartej na wierności Ewangelii we własnym domu. Nasz naród, który tak wiele wycierpiał w przeszłości, a szczególnie w okresie II wojny światowej, ma dziś do zaofiarowania Europie wkład kulturowy budowany na chrześcijańskich wartościach. Znajduje to swój wyraz nie tylko w praktykach religijnych znacznej części społeczeństwa, lecz również w konkretnych postawach ludzi zajmujących się życiem publicznym – polityków, ekonomistów, dziennikarzy, ludzi nauki i sztuki.

Jako naród będący dziedzicem kultury europejskiej nie możemy obojętnie przyglądać się procesom zachodzącym na naszym kontynencie. Gdy Europa na nowo szuka swojej tożsamości, chrześcijanie w Polsce, którzy z mandatu Chrystusa powołani są do jednania wszystkich ludzi bez względu na ponoszone ofiary, powinni widzieć w tym wyzwanie dla siebie.

 

Wpatrzeni w trzecie tysiąclecie, stajemy przed Maryją, Królową Polski, prosząc Ją o opiekę nad naszym narodem, byśmy nie zapomnieli i nie zmarnowali tego, co minione pokolenia naszych rodaków wypracowały i czego za wielką cenę nie jeden raz w historii broniły.

Konstytucja 3 Maja

Ustawa Rządowa, czyli Konstytucja 3 Maja, była drugą na świecie, a pierwszą w Europie ustawą zasadniczą. Uchwalona na Sejmie Czteroletnim w 1791 roku przez stronnictwo patriotyczne jako rezultat kompromisu ze stronnictwem królewskim, była wynikiem dążeń do naprawy stosunków wewnętrznych w Rzeczpospolitej po I rozbiorze, ustalając podstawy ustroju nowożytnego w Polsce.

Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą, dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą konstytucję uchwalamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie prawem przepisanym wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu. Do której to konstytucji dalsze ustawy sejmu teraźniejszego we wszystkim stosować się mają.

Religia panująca

Religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami; przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji. Że zaś taż sama wiara święta przykazuje nam kochać bliźnich naszych, przeto wszystkim ludziom jakiegokolwiek bądź wyznania pokój w wierze i opiekę rządową winniśmy. I dlatego wszelkich obrządków i religii wolność w krajach polskich podług ustaw krajowych warujemy


Homilia alternatywna

Dzisiejsza Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski Głównej patronki Polski jest nam Polakom szczególnie bliska, przez Jasną Górę i  śluby króla Jana Kazimierza. Od dnia 1 kwietnia 1656 roku Polska stała się urzędowo ogłoszonym królestwem Maryi, oddała się pod Jej rządy. Każdy król miał być odtąd niejako Jej regentem, sprawującym nad narodem rządy w Jej imieniu.

Jak piszą jednak historycy: „Niestety śluby króla Jana Kazimierza nie zostały spełnione. Przyszły uciążliwe wojny: najazd Rakoczego (1657), wojna z Rosją (1660-1667), abdykacja króla (1668), długotrwałe wojny z Turcją (1672-1683), wojny domowe o tron polski, rządy Sasów i wreszcie 150 lat niewoli pod trzema zaborami (1772-1918). Po uzyskaniu wolności (w 1918) Episkopat Polski zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o wprowadzenie święta dla Polski pod wezwaniem „Królowej Polski”. Papież Benedykt XV chętnie do tej prośby się przychylił (1920). Tak więc przynajmniej jedno zobowiązanie zostało dotrzymane. Zostało spełnione przyrzeczenie, jakie przed prawie trzema wiekami dał Jan Kazimierz. Biskupi umyślnie zaproponowali Ojcu świętemu dzień 3 maja, aby podkreślić łączność nierozerwalną tego święta z sejmem czteroletnim, a zwłaszcza z uchwaloną dnia 3 maja 1791 roku pierwszą konstytucją polską. Wypełniła ona bowiem w swoich założeniach część ślubowań, jakie Jan Kazimierz złożył przed obrazem matki Bożej w pamiętny dzień 1 kwietnia 1656 roku. Sejm bowiem zobowiązywał się uroczyście wziąć pod opiekę lud polski i zaprowadzić sprawiedliwość społeczną.

(www.kosciol.wiara.pl/doc/490242.Najswietszej-Maryi-Panny-Krolowej-Polski/2 )

A jak było później? Druga wojna światowa i ponad 45 letnia komunizacja kraju, wybór Polaka na Papieża i Jego 7 pielgrzymek do Ojczyzny. I te niezwykłe słowa, które obrał za swoje apostolskie motto: „Totus Tuus”. A w końcu 1989 i oficjalna zmiana ustroju … I cisnące się nieuchronnie pytanie: „Czy my rzeczywiście jako naród jesteśmy królestwem Niepokalanej?” Warto być może co roku w tę Uroczystość zadawać sobie to pytanie. Warto pytać nie ogólnie i ogólnikowo, nie w imieniu narodu, ale w imieniu własnym: „czy ja jestem poddanym Niepokalanej?” Jakie są moje zadania i zobowiązania wynikające z tego faktu, że Maryja od 1656 roku, a więc od 354 lat jest Królową Polski? Oby śluby jasnogórskie Jana Kazimierza ponawiane i powtarzane wielokrotnie nie pozostały tylko sentymentalnymi deklaracjami i zapewnianiami.

Mam wrażenie, że gdzieś się chyba pogubiliśmy w naszym prywatnym życiu codziennym, ale i społecznym i narodowym właśnie dlatego, że odeszliśmy od ideału Królestwa Niepokalanej. Czy nie jest tak, że życie nasze na różnych poziomach zdominował jakiś duchowy i moralny marazm właśnie dlatego, że przestaliśmy poważnie traktować nasze narodowe i osobiste zobowiązania wobec Boga? Czy nie jest tak dlatego, że wiara po raz kolejny „zeszła do podziemia”, że stałą się sprawą wstydliwą, prywatną, że na siłę wmówiono nam iż należy się jej wstydzić, że jest ona nienowoczesna i nie na nasze czasy? Sprawiedliwość społeczna, którą sejm zobowiązał się w 1656 roku zaprowadzić,  budowana li tylko na ludzkich fundamentach okazuje się ponownie tylko ułudą i mirażem bez pokrycia.  Okazuje się że jako Naród oddany w opiekę Niepokalanej nie potrafimy powstać, bo zapomnieliśmy o naszej Królowej, bo Ją na co dzień lekceważymy, odsuwamy w kąt, pozwalamy na obrażanie Jej a nawet bardzo często sami Ją obrażamy. Czy nie czas, aby do Niej naprawdę się zwrócić i naprawdę oddać nasze serca w Jej władanie?

Refleksje wykorzystania w innych kazaniach i homiliach.


3 maja – Królowej Polski (2014)

Skąd taka uroczystość?

Za rządów króla Jana Kazimierza (1648-1668) Polska przeżywała tragiczne chwile. Była rozbita i skłócona wewnętrznie. Magnaci doszli do takich majątków i wpływów, że sobie nic nie robili z króla. Szlachta zaś związała królowi w czasie wielkiej elekcji ręce tylu ograniczeniami na swoją korzyść, że faktycznie król nie mógł niczego przeprowadzić bez ich zgody.

Objawy anarchii jako skutek „złotej wolności” groziły katastrofą. Rozbity był także naród religijnie, gdyż protestantyzm uczynił w nim dotkliwe wyłomy. Rozbita także była Polska wówczas politycznie. Nieustanne wojny: z Rosją (5), z Turcją (2) i z Kozakami, i Tatarami (1), wreszcie ze Szwecją (3) osłabiły i wykrwawiły zupełnie Polskę.

Szwedzi po zajęciu Polski zaczęli ją okładać wysokimi podatkami i niemiłosiernie grabić.

Pozostało jednak jedno miejsce nigdy przez Szwedów niezdobyte, chociaż leżało w samym centrum Polski. Wiedzieli o tym Szwedzi i łakomi na „ogromne bogactwa”, nagromadzone w klasztorze ojców Paulinów w Częstochowie na „Jasnej Górze” postanowili je zagrabić.

Dnia 19 listopada 1655 roku zjawił się pod murami klasztoru generał Burhard Müller, mając pod swoim dowództwem oddział kilku tysięcy żołnierzy i najpotężniejsze armaty do wyburzenia murów.

Bohaterska obrona klasztoru na oczach całego narodu trwała długich 6 tygodni. Jak wyspa na pełnym morzu klasztor stał, jak zaczarowany: niezburzony i niezdobyty. Po tej cudownej obronie Szwedzi musieli się wycofać i to nie tylko z oblężenia Jasnej Góry ale i z całej południowej Polski.

Dnia 1 kwietnia 1656 roku przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie nuncjusz papieski, Piotr Vidoni, celebrował uroczyście Mszę świętą. Na Podniesienie król Jan Kazimierz zszedł z tronu, złożył berło i koronę, i padł na kolana przed wielkim ołtarzem. Zaczynając od słów:

Wielka Boga — Człowieka Matko, Najświętsza Dziewicoogłosił Matkę Bożą szczególną Patronkę Królestwa Polskiego. Przyrzekł szerzyć Jej cześć, ślubował wystarać się u Stolicy Apostolskiej o pozwolenie na obchodzenie Jej święta jako Królowej Korony Polskiej, zająć się losem ciemiężonych pańszczyzną chłopów i zaprowadzić w kraju sprawiedliwość społeczną, w słowach: ” ślubuję, że po nastaniu pokoju starać się będę usilnie, wraz ze wszystkimi stanami, aby lud Królestwa mego od wszelkich niesprawiedliwych ciężarów i ucisku wyzwolony został.”

Później w 1791 przyszła konstytucja 3 Maja i przypomniano sobie śluby Jana Kazimierza

Kiedy w roku 1945 Polska uzyskała uwolnienie od jarzma hitlerowskiego. Episkopat Polski, pod przewodnictwem kardynała Augusta Hlonda, na Jasnej Górze odnowił akt poświęcenia się i oddania Bożej Matce. Ponowił też złożone przez króla Jana Kazimierza śluby. W uroczystości tej brała udział milionowa rzesza wiernych.

W przygotowaniu do 1000-nej rocznicy istnienia Polski (966-1966), w czasie uroczystej „Wielkiej Nowenny”, na apel prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego, cała Polska ponownie oddała się pod opiekę Najświętszej Maryi, Dziewicy-Wspomożycielki. Uczyniły to wszystkie diecezje Polski i parafie. W świętą „niewolę” oddał się Bożej Matce cały naród i  każdy z osobna.

Pierwszy polski Papież świadomie i z rozmysłem wpisał w swój herb biskupi i papieski słowa „Totus Tuus” …

Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Jestem cały Twój i wszystko, co moje, do Ciebie należy.

Cały ten –być może przydługi- wstęp przedstawiłem po to aby zadać jedno zasadnicze pytanie:

A jak się dzisiaj mają sprawy, szczególnie sprawy SPRAWIEDLIWOŚCI SPOŁECZNEJ W KRÓLESTWIE MARYI ???

Przez wieki modliliśmy się w tym dniu, dniu 3 maja o wyzwolenie Polski z niewoli zewnętrznej, od rozbiorców, okupantów, komunistów …

Przez dziesięciolecia modliliśmy się i upokarzali za grzechy narodowe pijaństwa, braku odpowiedzialności, pieniactwa, nienawiści …

Ale dzisiaj trzeba nam zrobić jeszcze jeden uczciwy rachunek sumienia … , rachunek sumienia z grzechów społecznej niesprawiedliwości !!!

Dnia 1 kwietnia 1656 roku król Jan Kazimierz ślubował: „zająć się losem ciemiężonych i zaprowadzić w kraju sprawiedliwość społeczną„. Niestety śluby króla Jana Kazimierza nie zostały spełnione, do dzisiaj, mimo że jesteśmy wolni od rozbiorców, od okupantów i od komunistów ….

I kto dzisiaj okrada naród i upokarza Polaków ???

Prymas Tysiąclecia Kard Wyszyński w 1966 w 300 lat po ślubach Jana Kazimierza uroczyście ślubował: Zwierciadło Sprawiedliwości! Wsłuchując się w odwieczne tęsknoty Narodu, przyrzekamy Ci kroczyć za Słońcem Sprawiedliwości, Chrystusem, Bogiem naszym.

Przyrzekamy usilnie pracować nad tym, aby w Ojczyźnie naszej wszystkie dzieci Narodu żyły w miłości i sprawiedliwości, w zgodzie i pokoju, aby wśród nas nie było nienawiści, przemocy i wyzysku.

Przyrzekamy dzielić się między sobą ochotnie plonami ziemi i owocami pracy, aby pod wspólnym dachem domostwa naszego nie było głodnych, bezdomnych i płaczących.

Lud odpowiadał: Królowo Polski, przyrzekamy!

Nie czas tu być może i nie pora podawać przykłady, ale czy nie czas aby uderzyć się w nasze własne piersi ? i zrobić uczciwy rachunek sumienia?

W ilu prywatnych zakładach pracy, przedsiębiorstwach, sklepach i firmach ludzie są poniżanie, traktowani arogancko i bez szacunku, a nawet okradani i to nie przez Niemców, Austriaków, czy Rosjan jak w czasie zaborów, nie przez Nazistów jak w czasie II wojny światowej, nie przez komunistów Stalina ale przez KATOLICKICH POLAKÓW.

Jak wygląda Królestwo Maryi dzisiaj ? Czy Polacy liczą się z Nią na co dzień

Jan Paweł II ŚWIĘTY i ?!?!?!?


  • oczy świata są zwrócone na Polskę

Wielu intelektualistów chrześcijańskich na Zachodzie wiąże z Polską i jego katolicyzmem duże nadzieje.

Pozostają oni pod wrażeniem rozmachu pontyfikatu Jana Pawła II i rozumują następująco: Papież nie wziął się znikąd, uformowała go określona tradycja religijna i kulturowa, i w tradycji tej musi tkwić spory potencjał duchowy, skoro wydała ona tak wybitną jednostkę. Jeden z czołowych intelektualistów amerykańskich, redaktor naczelny pisma „First Things”, Richard Neuhaus uważa, że impuls do nowej ewangelizacji Europy wyjdzie właśnie z Polski. Podobnie uważa też rektor uniwersytetu w Pampelunie w Hiszpanii, zaś brat Roger, założyciel protestanckiej wspólnoty Taize, powiedział wprost: „Wiosna Kościoła wyjdzie z Polski”.

A gdzie my naprawdę jesteśmy?

O to bowiem prosił Papież, o to się modlił dla Polski, o mądre zagospodarowanie wolności, o to abyśmy umieli dać światu, to czego mu obecnie najbardziej brakuje.

Kard. G. Danneels – prymas Belgii zapytany o to, jak Polska może ustrzec się losu zlaicyzowanej i pogańskiej Europy Zachodniej mówi:

Sekularyzacja poprzez praktyczny konsumpcjonizm jest nawet bardziej niebezpieczna od teoretycznego, komunistycznego ateizmu. Wy przeżyliście już ów teoretyczny i komunistyczny ateizm, ale !!! Musicie uważać, aby nie paść ofiarą demonów bogacenia się. Bogactwo bowiem generuje pełną pychy i zarozumiałości samowystarczalność. A to właśnie, pyszne poczucie samowystarczalności; jest największym niebezpieczeństwem dla chrześcijanina i jego wolności.

To wszystko, to tylko myśli, jakie przychodzą mi w tym dniu szczególnym, kiedy świętujemy odzyskanie niepodległości, kiedy mówimy o wolności. Trzeba abyśmy tę wolność naprawdę głęboko i z mądrością umieli przeżywać, abyśmy nie popadli w karykaturę wolności, w jej zaprzeczenie, jakim jest o wiele większe, wewnętrzne zniewolenie ducha.

Może więc warto przemyśleć głęboko słowa św. Pawła zacytowane na początku:

Do wolności wyswobodził nas Chrystus.

Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału,

wręcz przeciwnie,

miłością ożywieni

służcie sobie wzajemnie!

  • Konstytucja 3 Maja z 1791 roku, a w rok później liberum veto i Targowica,
  • Śluby Króla Jana Kazimierza, Częstochowa, kult Maryjny i w pewnym okresie najbardziej pijacki naród w Europie, (na szczęście obecnie już kilka innych narodów nas wyprzedza, ale to wcale nie znaczy, że w Polsce nie ma pijaków),
  • „Boże coś Polskę … ” śpiewane z głębokim przekonaniem w czasach komuny i tak szybko tym zapomnieliśmy, że wrócił nam Ojczyznę wolną, bo sami poddajemy ją w niewolę przez nasze elekcje i wybory,
  • Pielgrzymki na Jasną Górę i nasze narodowe przywary i grzechy,
  • Papież – syn Polskiego Narodu i nasze życie moralne i codzienne dalekie od przykazań i od Boga,
  • Maryja – Królową Polski i tak niewielu przejmujących się Jej słowami: „Uczyńcie cokolwiek mój Syn wam powie!”

Jesteśmy narodem pełnym sprzeczności. Co to znaczy, że Maryja jest Królową Polski? Czyżby była to tylko okazja do jeszcze jednego dnia wolnego w pracy?

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI MÓDL SIĘ ZA NAMI

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI BĄDŹ MOCĄ TWOJEGO LUDU

MARYJO – KRÓLOWO POLSKI – nie pozwól abyśmy się stali królestwem zła, egoizmu, pychy, zdrady, niemoralności i szatana!

Najpierw rok 1656, kiedy to w katedrze lwowskiej, po okresie potopu, król Jan Kazimierz ogłosił Maryję Królową Korony Polskiej. Możemy sięgnąć do naszej powojennej historii i roku 1946. Wówczas na Jasnej Górze kardynałowie August Hlond i Adam Sapieha powierzyli opiece Najświętszemu Sercu Maryi Naród Polski. Dwadzieścia lat później, ustami Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego, został wypowiedziany akt oddania się Bogarodzicy w niewolę za wolność Kościoła w Polsce i na świecie. Bez wątpienia są to momenty dla naszej polskiej tożsamości ważne. Do nich nie raz powracał w swoich homiliach i przemówieniach Jan Paweł II, wypowiadając słowa zawierzenia Maryi całego Kościoła i Polski. Po raz ostatni na naszej ziemi, zrobił to w Kalwarii Zebrzydowskiej, w sierpniu 2002 roku:

Tobie oddaję wszystkie owoce mojego życia i posługi.

Tobie zawierzam losy Kościoła;

Tobie polecam mój naród.

 

V Niedziela Wielkanocna — B

Dz 9,26-31

Kiedy Paweł przybył do Jerozolimy, próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem. Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze /Szaweł/ ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa. Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie. Przemawiał też i rozprawiał z hellenistami, którzy usiłowali go zgładzić. Bracia jednak dowiedzieli się o tym, odprowadzili go do Cezarei i wysłali do Tarsu. A Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i napełniał się pociechą Ducha Świętego.

1J 3,18-24

Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko. Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga, i o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał.

J 15,1-8

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie — o ile nie trwa w winnym krzewie — tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy — latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.

Ja jestem krzewem winnym…

Tylko trwając w Jezusie, możemy przynosić owoce. Bez Niego jesteśmy jak uschłe gałęzie, które należy odciąć i wyrzucić. Nie doświadczyłem prawdopodobnie i nie wiem, co to znaczy „trwać w Jezusie i przynosić owoc„. Pomocą mogą tu być jednak słowa z drugiego czytania, z listu św. Jana Apostoła: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą„. Jest prawdopodobnie tak, że ja twierdzę tylko, że jestem chrześcijaninem, uczniem Chrystusa, że moja wiara to tylko jałowe, słowne deklaracje, a moje życie codzienne dalekie jest od czynu i od prawdy. Trwać w Jezusie, to znaczy, na co dzień i w każdej sytuacji czerpać z Niego, do Niego odnosić całe życie i wszystkie jego wydarzenia, według Niego kształtować swoje postępowanie, nawet gdyby miało mnie to kosztować. Trwać w Jezusie to trwać w Prawdzie, w prawdzie o sobie i swoich ułomnościach, w prawdzie o bliźnim i jego potrzebach i w Prawdzie o Bogu i Jego do mnie miłości… wymagającej, a nie sentymentalnej i rozmydlonej.

Jeśli trwam w Chrystusie i moje życie nie jest jedynie jałowym mieleniem pustych słów, ale czynem i prawdą, to i On trwa we mnie i moje życie jest owocne. A drzewo poznaje się przecież właśnie po owocach. Jakie są, więc owoce mojego życia? Czy są one dobre, prawdziwe i trwałe czy tylko pozorne, ułudne i gorzkie? Nie mogę twierdzić, że jestem uczniem Chrystusa, jeśli jedynymi owocami mojego życia jest cwaniactwo, drwina, szyderstwo, zgorzknienie, wieczne pretensje, niezadowolenie, obłuda, kłamstwo, nieczystość, wyzysk, egoizm, pycha, zarozumiałość, wyniosłość, pogarda, lekceważenie Boga i innych. Nie mogę twierdzić, że trwam w Chrystusie dopóki inni tego nie widzą i nie doświadczają w sposób konkretny i namacalny. Wszystkie słowne deklaracje, a nawet bardzo pobożne zewnętrzne manifestacje, pielgrzymki, oazy, nowenny są niczym innym jak jałowym młóceniem słomy, jeśli nie ma owoców w czynie i w prawdzie. I niestety będę odcięty i wyrzucony, bo nie przynoszę owoców…

A co znaczy trwać w Bogu? Również i na to pytanie św. Jan daje odpowiedź. Bardzo precyzyjną i jednoznaczną odpowiedź: „Kto wypełnia przykazania, trwa w Bogu a Bóg w nim.” Łudzę się tylko i okłamuję (najbardziej samego siebie) twierdząc, że jestem wierzącym, jednocześnie lekceważąc sobie Boże przykazania…, a szczególnie przykazanie miłości bliźniego.

Chrystus nie chce od nas słownych deklaracji i patetycznych, a jednocześnie pustych gestów. On chce od nas konkretu – trudnej czasami – miłości bliźniego.

Panie, nie pozwól mi się łudzić i oszukiwać moją zewnętrzną pobożnością.
Panie, naucz mnie jak, na co dzień przynosić dobre owoce radości, życzliwości, pomocy, serdeczności, delikatności, uczciwości i dobroci.