moja wolność, a wolność Boga …

Bóg chce wszystkich doprowadzić do zbawienia. Dając mi wolność woli ograniczył jednak samego siebie. Nie może bowiem danej mi wolności wycofać, nawet jeśli ja sam się „pcham ku potępieniu”. Ja zaś nadużywając tejże wolności pozostawiam Bogu coraz mniejsze pole działania, zacieśniam Jego pole manewru, ograniczam coraz bardziej Jego zbawcze możliwości. I dlatego wolność, którą otrzymałem jest z jednej strony największym darem, ale z drugiej jest wyzwaniem, a nadużywana staje się niebezpiecznym igraniem z piekłem. Czy jednak Bóg mógł zrobić coś innego, czy mógł dać mi mniej? Czy może się wycofać z tego daru? Czy może ograniczyć moją wolność? Paradoksalnie więc jest tak, że nadużywając wolności tracę ją.

ROK a – XVII Niedziela

1Krl 3:5.7-12

W Gibeonie Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy rzekł Bóg: Proś o to, co mam ci dać. Teraz więc, o Panie, Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody. Brak mi doświadczenia! Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, któryś wybrał, ludu mnogiego, którego nie da się zliczyć ani też spisać, z powodu jego mnóstwa. Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny? Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale poprosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie.

Rz 8:28-30

Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą.

Mt 13:44-52

Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Zrozumieliście to wszystko? Odpowiedzieli Mu: Tak jest. A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.

Skarbem jest Królestwo Boże

Kolejne dwie przypowieści porównują Królestwo Boże do skarbu ukrytego w ziemi i do sieci rybaka. Aby jednak znaleźć skarb trzeba być radykalnym, trzeba pozbyć się wszystkiego. Co to znaczy? Czy nie jest to kolejna „poprzeczka nie do przeskoczenia” dla normalnego człowieka? Co znaczy sprzedać wszystko, co się posiada aby nabyć znaleziony, ukryty w ziemi skarb? Jezus nie wymaga od nas na pewno rzeczy niemożliwych. Wie jednak, że tak łatwo przywiązujemy się do drobnostek, do rzeczy i spraw nieważnych, które na dobrą sprawę nam tylko przeszkadzają. Ale czy też nie jest i tak, że dla innych ziemskich dóbr poświęcamy wiele, czasami zbyt wiele, włącznie z naszymi przekonaniami i prawdą, a jednocześnie dla dóbr wiecznych, dla wiary, dla Królestwa Bożego tak trudno jest nam poświęcić nawet odrobinę czasu w niedzielny poranek?

Podstawowym jednak warunkiem nabycia skarbu jest jego znalezienie, odkrycie, że jest to skarb, że warto temu wiele poświęcić, że warto coś za to dać. Dopóki będę widział sprawy Boże jedynie w perspektywie przyzwyczajeń i tradycji, mniej lub bardziej rutynowych czynności, nie odkryję faktu, że Królestwo Boże jest prawdziwym skarbem. Dlatego -być może- tak wielu jest we współczesnym świecie katolików letnich, nijakich, niedzielnych a nawet tylko świątecznych. Dlatego -być może- tak często słyszy się absurdalne w końcu zdanie: „jestem wierzący, ale nie praktykujący„. Ci, tak zwani wierzący-niepraktykujacy nie odkryli jeszcze skarbu, oni nie dostrzegli jeszcze jego wartości. Ktoś im wmówił jedynie, że jest to skarb i tak na wszelki wypadek, gdyby to okazało się prawdą deklarują swoja przynależność do Królestwa Bożego. Ktoś, kto dostrzegł wartość Królestwa Bożego jest naprawdę zdolny poświęcić wiele, a nawet wszystko, dla owego, niewątpliwego Skarbu.

I przypowieść o sieci zagarniającej różnego rodzaju ryby. Chyba można by połączyć ją z poprzednią przypowieścią mówiąc, że jest w Królestwie Niebieskim miejsce dla wszystkich, chociaż w ostatecznym rozrachunku nie wszyscy tam wejdą, bo nie wszyscy zdołali rozpoznać Jego wartość … Smutne i bardzo bolesne, a nawet przerażające, ale jest to nic więcej tylko konsekwencja naszej wolności, ofiarowanej nam przez Stwórcę. Zawsze mogę odrzucić Bożą propozycję, zawsze mogę (bo jestem wolny) wybrać pozorne skarby i wartości mniejsze lub pseudo-wartości, a zlekceważyć wartość i skarb największy. Zawsze mogę bo Bóg dał mi wolność i ode mnie zależy jaki z niej zrobię użytek …

Obym w zalewie wartości pozornych i doczesnych nie przeoczył wartości największej.

Światowy Dzień Młodzieży – 15 20 lipca 2008 – Sydney

„tylko Chrystus może zaspokoić najgłębsze pragnienia ludzkiego serca; tylko On zdolny jest uczłowieczyć ludzkość i doprowadzić ją do przebóstwienia. Dlatego jak nigdy, jest dziś niezbędne przepowiadanie Ewangelii i dawanie świadectwa wierze. Jednak apostolska i misyjna owocność nie jest przede wszystkim rezultatem mądrze wypracowanych i skutecznych programów i metod duszpasterskich. Skuteczność misji wymaga bowiem dawania świadectwa „miłości i radości, jakimi Duch Święty napełnia serca wiernych”.
Benedykt XVI