część pierwsza TUTAJ
T. Merton – bożek posiadania
„Świat jest tylko odbiciem tego, co większość jego jednostek uczyniła ze swoich dusz” zauważa Tomasz Merton (amerykański, trapista). „Kiedy dusza popada w nędzę, człowiek wewnętrznie pusty zaczyna rekompensować sobie dojmujący głód egzystencjalny barykadowaniem się w stosach materialnych wytworów. Pozbawiwszy duszę roli busoli, przewodnika wytyczającego drogę wzrostu, zdezorientowany zajmuje się bezkierunkowym zbieractwem. Idzie bezmyślnie za duchem świata.” Taka diagnoza jest o tyle słuszna, że owa irracjonalna chęć bogacenia się opanowuje umysły i dążenia nie tylko jednostek, ale i całych społeczeństw. Egzystencjalną pustkę duszy zastępuje człowiek bożkiem posiadania, sukcesu, bogacenia się.
głębokie zmiany, nowa filozofia
I jest to już nie tylko drugoplanowa zmiana profilu, standardu życia, ale zmiana podwalin człowieczeństwa, całej mentalności człowieka, społeczności, grupy jaką jest np. rodzina, zgromadzenie zakonne czy grupa zawodowa. Pragnienie ekonomicznego postępu, rozwoju, nastawienie się na zysk, na wymierny sukces, na posiadanie powoduje, że ludzie nie umieją już myśleć inaczej, jak właśnie kategoriami ekonomicznymi: ile zyskam, ile stracę, czy to się opłaca, jak zabezpieczyć się przed fiaskiem, jak pomnożyć dobra, które posiadam, jak je zachować, jak je chronić, jak się wybić, jak zabłysnąć …. itd., itp. Rodzi się cała filozofia posiadania, własności prywatnej, ochrony prywatności, a co za tym idzie także filozofia używania i nadużywania. Człowiek w takim społeczeństwie, w takiej grupie społecznej schodzi na drugi plan, człowiek, jednostka, bliźni, współbrat nie liczy się, jeśli jest nieproduktywny, jeśli nie zarabia, nie posiada, nie konsumuje, nie przerabia. Oczywiście że różnie i z różnym natężeniem i symptomami przejawia się to w rodzinie, w zakładzie pracy, w firmie, w biurze, w grupie znajomych, w partii politycznej, w bogatych społecznościach Europy Zachodniej, czy w grupach społecznych takich jak zakony i zgromadzenia. Ale wszędzie tam, gdzie pojawia się dyktat zysku, efektywności, sukcesu, bogacenia się indywidualnego czy zbiorowego, wszędzie tam kończy się człowiek, gubi się jego wartość i zanika moralność, a pojawia się i liczy tylko ekonomiczny, polityczny, społeczny zysk lub efekt czy nawet tanie efekciarstwo. Do głosu dochodzą nie wartościowi ludzie, ale głośno krzyczący efekciarze. Kończy się świat stworzony przez Boga dla człowieka, a zaczyna się świat bezwzględnej, drapieżnej walki społeczno-ekonomiczno-politycznej. Człowiek, jednostka ale i całe społeczeństwa wypadają z wszechobejmujących ramion sensu w przestrzeń gigantycznej gry pozorów.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.